poniedziałek, 9 stycznia 2017

Rozdział 78

      -Normalnie, pocałowałam Lysandra, a Kastiela prawie rozniosło. - opowiedziałam Rozalii o naszej próbie. W moim głosie pobrzmiewała satysfakcja.
-Czemu to zrobiłaś? - wydawała się oburzona.
-Bo jesteśmy razem.. ludzie w związkach się całują? - spojrzałam na nią krzywo.
-Nie o tym mówię. - warknęła. - po co posługujesz się Lysandrem żeby wkurzyć Kastiela? - zamarłam, dopiero teraz spojrzałam na to z jej perspektywy. - Doczekam się odpowiedzi? - ponagliła.
-Bo mam IQ, jak orzeszek! - westchnęłam głośno.
-Olej w końcu Kastiela, bo wszystko się posypie. - zabrała swój telefon ze stolika i ruszyła do wyjścia.
       Kolejny dzień w szkole nie zapowiadał się lepiej. Kastiel denerwował mnie, więc stałam się ludzką bombą.
-Nasza szkoła, jak co roku postanowiła zorganizować charytatywny pokaz mody. - Dyrekcja rozpoczęła swoje przemówienie. Nic mnie to nie interesowało, ale odpadała trzecia lekcja, więc nie marudziłam. - Liczymy na Wasze zaangażowanie. Zgłaszajcie się u opiekunów odpowiednich komitetów. - uśmiechała się sztucznie. - Zanim się rozejdziecie, chciałabym zwrócić uwagę na wyjątkowe osiągnięcie Waszego kolegi. Wielkie brawa dla Ted'a King za wybitne zwycięstwo w konkursie szachowym. -
 z wielkim westchnieniem zaczęłam klaskać razem z pozostałymi uczniami. Wymieniła go tylko dlatego, że byli rodziną.
        -To jakaś kpina. - marudziła Rozalia, w drodze na stołówkę.
-Są rodziną. - wzruszyłam ramionami.
-Na pewno zrobiło mu się miło, gdy go pochwaliła. - Lysander, matka miłosierdzia. Przewróciłam oczami.
-Chyba już wole zwolenników Adama Luptona. - Rozalia odłożyła torebkę na krzesło obok, zajmując miejsce przy naszym stoliku.
-Kto to? - zainteresował się Kas.
-Typek, który myśli, że jest bohaterem, bo potrafi wybekać hymn. - wyjaśniłam.
-Ohyda. - Alexy wykrzywił usta w grymasie obrzydzenia.
-Rozalia jest w komitecie dekoracyjnym. - przypomniał Nam Armin.
-Cześć. - z rozmowy wyrwał Nas głos Kim.
-O, cześć. - odwróciłam się do niej z uśmiechem. - siadaj. - wskazałam na puste miejsce.
-Co do... - ktoś musiał nadepnąć Kastiela, który przerwał wypowiedź.
-Słyszałam, że Leo... - zaczęła Kim.
-Doprawdy? - białowłosa zmrużyła oczy, zaciskając zęby wstała od stolika. Skarciłam ją spojrzeniem.
-Nie przejmuj się, mów. - uśmiechnęłam się do Kim.
-Więc słyszałam, że Leo zaprojektuje stroje na pokaz, to cudownie. Pomyślałam, że może Wy zaśpiewacie. Szkoła nie musiałaby wydawać pieniędzy na jakiś zespół.
-Jasne, czemu nie. - wyparował Lysander.
-Ale jeszcze nie obiecujemy. - starałam się uratować sytuacje.
-Jasne, dajcie znać. Jestem komitetem muzycznym. - mrugnęła do Nas i odeszła.
-Znowu się przyjaźnimy? - zakpił Kastiel.
-Przeprosiła Nas. - wyjaśnił mu Lysander i opowiedział o sytuacji, która do tego doprowadziła.
          Wieczorem miałam się spotkać z Rozalią pod studiem nagrań.
-O, jesteś. Gotowa? - zapytałam, zaskoczyła mnie brakiem spóźnienia.
-Jasne. - odparła.
Pomieszczenie wypełniały różnorakie płyty porozwieszane po ścianach.
-Ty musisz być Loraine. - zaczepił mnie blondyn średniego wzrostu. Był dobrze zbudowany i kojarzył mi się z australijskimi surferami.
-Tak, cześć. - podałam mu dłoń. - to moja przyjaciółka, Rozalia. - wskazałam na nią. Wymienili uścisk dłoni.
-Myślałem, że będziesz bardziej podobna do Carmen. - uśmiechnął się szeroko, prezentując śnieżnobiałe zęby.
-Niestety nie. - odwzajemniłam uśmiech.
-Nic straconego. - puścił mi oczko. - zapraszam dalej. - wskazał na czarne, masywne drzwi.
Przeszliśmy do studia nagrań. Rozmaity sprzęt znajdował się po jednej stronie szyby, a krzesło i specjalistyczny mikrofon po drugiej. Ściany zostały wygłuszone przeznaczonym do tego materiałem.
-Podobno niesamowicie śpiewasz. - nonszalancko usiadł na czarnym, skórzanym, obrotowym fotelu.
-Jakoś mi idzie. - nie chciałam wyjść na samochwałę.
-Jest genialna. - zabrała głos Rozalia.
-No dalej, zaśpiewaj coś. - wskazał na mikrofon za szybą.
-Nie, nie, nie. To nie jest najlepszy pomysł. - próbowałam się wymigać.
-Daj spokój. To będzie dobre doświadczenie. - zachęcał mnie.
-Dobra. - wzięłam głęboki oddech.
Poinstruował mnie w sprawach technicznych, gdy byłam już gotowa pozostało wybrać piosenkę.
-Zaśpiewam Rehab. - dziwnie było słyszeć swój głos w słuchawkach.
-Odważnie. - odparł, ale już po chwili usłyszałam pierwsze dźwięki.
Dałam z siebie wszystko, początkowo w moim głosie słychać było drżenie, spowodowane stresem, ale potem zyskałam więcej pewności siebie.
-Zazdroszczę Loraine, ma taki czysty głos. - usłyszałam Rozalie, gdy skończyłam śpiewać. Nie mówiła tego do mnie, ale do Roy'a.
-Ty pewnie też, w końcu to Ty dzisiaj nagrywasz. - odpowiedział jej.
      Nastąpiła zamiana miejsc. Rozalia otrzymała ten sam instruktarz, który ja. Zrozumiała wszystko szybciej, więc mogliśmy przejść do konkretów.
-Skoro to prezent dla mamy, to powinnaś zaśpiewać jej ulubioną piosenkę. - zasugerował blondyn.
-Tak, masz racje. Wybrałam Another Now. - wygladała na pewną siebie.
-No to lecimy. - Roy zabrał się za swoją prace.
Po kilku minutach byliśmy po pierwszej próbie.
-I jak? Mamie się spodoba? - zapytała z ekscytacją.
-Zaniemówi z wrażenia. - odpowiedział jej blondyn, jego mina mówiła wszystko.
Rozalia prawie podskakiwała w miejscu, a ja przeklinałam samą siebie. Nie posłuchałam chłopaków, którzy odradzali mi pomysł, by białowłosa śpiewała. Trzeba było ich posłuchać. Dziwiło mnie także to, że ona sama nie zauważyła, jak fatalnie śpiewa.
       Nagraliśmy wybraną przez Rozę piosenkę, gdy poszła do toalety natychmiast zaczepiłam Roy'a.
-Da się coś z tym zrobić? - brzmiałam na zdesperowaną.
-Jasne, w profesjonalnym studio wiele możemy zrobić z głosem.
-Proszę, zrób coś. - złożyłam ręce w błagalnym geście.
-Luz. Jutro odbierzesz płytę. - mrugnął do mnie. - ona ma nie wiedzieć? - miał na myśli białowłosą. Pokiwałam głową. Skinięciem dał mi do zrozumienia, że umowa stoi. - jej słoń na ucho nadepnął. - powiedział z wahaniem.
-Yhm.. - zacisnęłam usta w cienką linie, miał stuprocentową racje.
            Kolejnego dnia odebrałam płytę.
-Jesteś pewna? - zapytał mnie blondyn wręczając mi opakowanie.
-Tak, dziękuje jeszcze raz za pomoc. - uśmiechnęłam się blado.
-Nie ma za co. Miło było z Tobą współpracować. - wyciągnął do mnie dłoń, a ja ją uścisnęłam.
Wracając do domu postanowiłam spotkać się z Arminem. On zrozumie dlaczego to robię, może nawet przekona pozostałych, że chce dobrze... Zapukałam do drzwi jego domu, otworzyła mi jego mama.
-Dzień dobry, jest syn? - uśmiechnęłam się, gdy tego nie robiłam wyglądałam na wyniosłą.
-Zależy który. - zaśmiała się ze swojej odpowiedzi.
-No tak. - zamknęłam na chwile oczy. - Armin. - dodałam.
-Tak, ale musisz poczekać. Bierze kąpiel. - wyjaśniła i gestem zaprosiła do środka.
-W porządku, umiem się sobą zająć. - widziałam, że miała na sobie stary dres. Na codzień była elegancką kobietą, skoro tak się ubrała, to musiało oznaczać, że sprząta.
-Gdybyś czegoś potrzebowała to wołaj. - zawahała się na chwile. - w sumie chyba wiesz, gdzie co jest. Czuj się, jak u siebie. - uśmiechnęła się ciepło i zniknęła na piętrze.
Ich dom był idealnym miejscem dla dużej rodziny. Jeśli zamknęłoby się oczy i wyobraziło rodzinny, pełen uczucia dom to właśnie taki obraz stanąłby przed oczami. W powietrzu unosiły się pyłki kurzu, miałam racje; mama bliźniaków sprzątała.
-Siemka. - do salonu wszedł Armin. Przez biodra miał przewieszony ręcznik, a z włosów, które właśnie wycierał nadal kapała woda.
-Auć, spaczysz mi psychikę, ubierz się. - zakryłam dłonią oczy.
-Patrz póki możesz, w domu tego nie masz. - zażartował.
-Faktycznie, nie mieszkam w laboratorium ani na cmentarzu, więc szkieletów brak.
-Ja ćwiczę. - napiął mięśnie.
-Mniejsza z tym, mam płytę. - pomachałam opakowaniem.
-Idę się ubrać. - stwierdził natychmiast.




7 komentarzy:

  1. Nie wiem czemu ale mam wrażenie, że Roy podmienił głos Rozy na Lol XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam taką samą teorię co Isia Misia.
    A jeśli chodzi o Lol,to myślę że ona chce wrócić do kasa.
    A gdy lys będzie wolny,zajmie sie nim Kim.
    Wiem to dziwne xD
    Życzę weny,pozdrawiam i czekam na nexta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za komentarz :* zapraszam do dalszego czytania, będziesz mogła się przekonać czy miałaś dobrą teorie :D

      Usuń
  3. Super rozdział :D. Aż nie chce myśleć co się stanie jak Roza się dowie , że jej płyta (głos) został poprawiony ? ;o. No , ale wyobrażam sobie jak ona musiała na prawdę zaśpiewać O.o

    Weny życzę! ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakby podmienić go na głos lok to rozalia bylaby smutna i zła więc raczej aż tak to nie, natomiast Co do kasa to myślę że nie wiem...Boże jaka ja kreatywną jestem haha, no i tak btw ty wyzdrowialas a ja leżę z paczką chusteczek i umieraaam, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, wracaj do zdrowia szybko! Mało optymistycznie to zabrzmi, ale mnie trzymała choroba ponad tydzień i to cztery dni ostrej gorączki i bólu :( niemniej jednak życzę powrotu do zdrowia i zapraszam na kolejny rozdział :3

      Usuń