Obudziło mnie uczucie gorąca, ciało Kastiela opłatało mnie niczym bluszcz, dodatkowo zostawiliśmy otwarte okno, które tylko potęgowało ciepło przez temperaturę na zewnątrz. Brak klimatyzacji dawał mi się mocno we znaki. Czerwonowłosy zaczął coś mamrotać, podniósł głowę z mojego ramienia.
-Obudziłam Cie? - mój głos brzmiał dziwnie. Raz, był poranek, a dwa, moje gardło błagało o wodę.
-Niee.. - powiedział przeciągle. Podniósł się do pozycji siedzącej i rozciągnął ręce.
-To dobrze. - cmoknęłam go w policzek i wstałam, by skorzystać z toalety i przede wszystkim się czegoś napić.
-Gdybyś się mogła teraz zobaczyć. - spojrzałam na niego, przeciągnął językiem po górnej wardze. - wyglądasz mega seksownie z tymi włosami.. - zaśmiałam się, dobrze wiedziałam, jak wyglądam rano, w skrócie mówiąc, nic ciekawego.
-To podziwiaj póki możesz, muszę do łazienki. - mrugnęłam do niego, uśmiechnął się promiennie. O rany, wesoły Kastiel to coś.. Niespotykanego.
-Jak tylko uda Ci się do niej dobiec przede mną. - nim mój słaby o poranku mózg zdążył zakodować, co się dzieje, Kas wystrzelił z łóżka i był już za drzwiami. Nie chcąc dać za wygraną ruszyłam za nim. Zatrzasnął mi drzwi od łazienki, nim udało mi się do nich dobiec.
-Kastiel nie wydurniaj się! Otwieraj! - waliłam pięścią w drzwi.
-Nic z tego. Znasz tą zasadę kto pierwszy ten lepszy? - usłyszałam jego śmiech. - No pewnie, że znasz. Ty tam sobie stój, a ja wezmę prysznic! - było to ostatnie zdanie usłyszane zza drzwi. - stałam, jak wariatka przed łazienką z idiotycznym uśmiechem. Chwile później otworzyły się drzwi od pokoju znajdującego się na przeciwko łazienki.
-Co tu się do cholery wyprawia? - w drzwiach stała rozczochrana Rozalia.
-Nic, my tylko.. Ścigaliśmy się. - wyjaśniłam.
-Przestańcie się bawić w Fast and Furious. - Roza była jeszcze bardziej zołzowata niż ja, kiedy wstaje. Jednak nic nie było w stanie popsuć mojego dobrego humoru. - Daj znać, jak zwolnicie łazienkę. - weszła z powrotem do siebie, zatrzaskując drzwi. Tymczasem ja udałam się na poszukiwania walizki, za żadne skarby nie mogłam sobie przypomnieć, gdzie wczoraj ją zostawiłam, a przecież brałam z niej pidżamę. Na końcu krótkiego korytarza znajdowało się pomieszczenie, jego drzwi były otwarte. Weszłam tam i zobaczyłam kilka walizek ułożonych obok siebie. Szybko odnalazłam moją, była otwarta, więc zamknęłam ją i przeciągnęłam do pokoju. Wybrałam strój na dziś - domyślałam się, że znowu ruszymy na plaże, dlatego wzięłam z walizki mój turkusowy strój i białą, zwiewną sukienkę. Pomiędzy wybieraniem stroju, a butów, do pokoju wszedł Kastiel. Nie miał na sobie nic oprócz ręcznika owiniętego wokół bioder. Z jego włosów nadal kapała woda.
-Ktoś tu się nie umie wycierać.. - powiedziałam i podeszłam do niego, zanurzając ręce w jego mokrych włosach.
-Pleców też nie potrafię umyć.. - szepnął i pocałował mnie. Smakował miętą, co tylko przypomniało mi o konieczności umycia zębów i to w trybie natychmiastowym, na ogół było to rzeczą, którą jako pierwszą robiłam rano.
-Dobra, dobra. Muszę iść. - udało mi się wyjść z jego uścisku.
Po kąpieli od razu poczułam się lepiej. Zmywając z siebie lepką warstwę potu, mogłam znowu poczuć się świeżo. Po porannej toalecie, ubrana i w towarzystwie Kastiela zeszłam na śniadanie.
-O są i nasze ranne ptaszki. - zażartował Nataniel.
-Musicie się tak tłuc? - Kim przewróciła oczami.
-Nie wspominajmy o tym. - powiedziała lekko zdenerwowana Rozalia.
-Siadajcie, zrobiłem śniadanie. - oczywiście, nie kto inny, jak Lysander pomyślał, o tym by przyszykować coś do zjedzenia. Nałożyłam sobie jajecznicy i nalałam kawy. Moje gardło wreszcie mi podziękowało za nawilżenie.
-Kto im powie? - zapytał Leo.
-Myśle, że to bez znaczenia. - dodała Melania.
-Ale że co? - dopytał Kastiel pomiędzy wpakowywaniem do ust jajecznicy.
-Na dole też jest łazienka. - Nataniel uśmiechał się radośnie.
-Ale wyścig dotyczył tej jednej. - Rozalia nie była w zbyt dobrym humorze.
-Co robimy po śniadaniu? - zapytała Mel.
-Jak to co? Idziemy na plaże. - krzyknął Armin, który właśnie dołączył do towarzystwa.
-A co będziemy tam robić, poza boską opalenizną? - zainteresował się Alexy.
-Wyrywać dupeczki! - bliźniak klasnął w dłonie.
-Ty już wyrwałeś jakąś wczoraj. - dorzucił Lys z uśmiechem.
-To się nie liczy, prawdziwy łowca nie kończy na jednej zdobyczy. - próbował sprostować Armin.
-Ofierze.. - dodał cicho Leo. Przy stole wszyscy wybuchnęliśmy głośnym śmiechem, tylko Armin pozostał bez słowa.
-Wcinajcie i idziemy! - zarządziła Kim.
-O patrzcie, jaka wyrywana, ktoś tutaj jest zdesperowany.. - powiedział szeptem Nataniel.
-Ty, blondyn. Wcinaj bułkę zanim ci ją wcisnę, tam gdzie słońce nie dochodzi. - odgrażała mu się dziewczyna. Kastiel położył rękę na moim kolanie, oparłam głowę o jego ramie.
-Zakochani są wsród nas, zakochani pierwszy raz... - zaczął nucić niebieskowłosy.
-Gdyby morderstwo nie było karalne, to bym się dobrze zastanowił Kas, czy go nie sprzątnąć.. Nie żebym cię podpuszczał. - zażartował Leo.
-E tam, odsiedzę te kilkanaście lat. Powiecie, że to był wypadek? - zażartował czerwonowłosy.
-Tak! - odpowiedzieli wszyscy jednogłośnie.
Kastiel morderco xd Moja wena jest na tak niskim poziomie, że nawet nie wiem co w komentarzu napisać :c Ogólnie to super, czekam na next :)
OdpowiedzUsuń❤️
UsuńWażne że czytasz i Ci się podoba ❤️
OdpowiedzUsuńRozdziaał suuuper . Czekam na next ;) Pozdrawiam i życzę weny ❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuńRozdziaał suuuper . Czekam na next ;) Pozdrawiam i życzę weny ❤️❤️❤️
OdpowiedzUsuń❤️
Usuń