Adrian był tym typem chłopaka, a raczej mężczyzny, obok którego nie sposób było przejść obojętnie. Wysoki, ciemnowłosy, o porcelanowej cerze i gładkiej skórze. Wyglądał niczym porcelanowa lalka - długie, ciemne rzęsy, oczy w kolorze węgla idealnie kontrastujące z jasną cerą. Pełne usta i dołeczki, jak u antycznego cherubina. Był starszy ode mnie o pięć lat. Nie przeszkadzało mi to jednak w związaniu się z nim. Był lojalny, kochający i troskliwy. Prawie idealny. No właśnie, prawie. Miał jedną, jedyną wadę. Było nią uzależnienie, Adrian kochał szybką jazdę ponad wszystko inne. Cenił ją bardziej niż własne życie. Szybkie samochody były jego obsesją, stawiając mu ultimatum usłyszałam tylko jedno zdanie, zanim odszedł - W miłości nie stawia się ultimatum. Nigdy więcej go nie widziałam, pisałam do niego wielokrotnie. Złamał mi serce. Postawił szybkie samochody ponad to, co nas łączyło. Z ideału stał się moim przekleństwem. Mężczyzną, którego miałam prawdopodobnie wspominać do końca życia. Jego hipnotyzujące spojrzenie, było podobne, jak u Lysandra. Chyba dlatego, tak bardzo kochałam patrzeć w różnokolorowe tęczówki przyjaciela. Wiele miesięcy po rozstaniu z Adrianem nie mogłam się pozbierać, nie mogłam pogodzić się z tym, że wybór nie padł na mnie. Od tamtego momentu panicznie bałam się stawiać komuś ultimatum. Dlatego nie kazałam wybierać Kastielowi miedzy mną, a Debrą...
Moje rozmyślania musiały trwać dłużej niż chwilę. Rozalia widziała, że odpłynęłam, dlatego dopiero po chwili wyrwała mnie z natłoku własnych myśli.
-Ziemia do Loraine. - pomachała mi ręką przed twarzą.
-Jestem. Jestem. - szepnęłam. Musiałam wyglądać, jak szalona. Moje oczy zapewne nadal wydawały się puste.
-Nie ważne, kim był ten dupek. Masz to za sobą. - zapewne chciała mnie pocieszyć.
-Nie był dupkiem. Był najlepszym partnerem i zarazem przyjacielem. Stara bolał podwójnie. Było, minęło. - uśmiechnęłam się blado. Odwzajemniła mój uśmiech.
-Zostajesz na noc? - chwyciła moją dłoń i uśmiechnęła pokrzepiająco.
-Nie, muszę dogadać z ciocią nasz wyjazd. - podniosłam się z kanapy.
-Okej, to do zobaczenia jutro? - zapytała.
-Jasne. - przytuliłam ją.
Kilka minut pózniej byłam w domu, wyjazd planowany był na piątek, zostały więc dwa dni...
-Któż to wrócił. Sądziłam, że zmieniłaś adres. - ciocia stała w holu, oparta o framugę drzwi.
-Nie ma opcji. Tu mi dobrze. - puściłam do niej perskie oko.
-Wiem, że Rozalia nie może bez ciebie żyć, ale fajnie by było, gdybyś pobyła trochę w domu. Nie widujemy się. - powiedziała smutnym głosem.
-Jak tylko wrócę z wyjazdu, nadrobimy to. Obiecuje. - przełożyłam sobie dłoń do serca w geście składania przysięgi.
-Dobra, dobra. Ja już wiem, jak to wyjdzie, wyobraź sobie, że nie urodziłam się stara. - ciocia zaśmiała się dźwięcznie.
-Oby Michael wrócił szybciej niż planował. Oszalejesz sama w domu. - westchnęłam.
-Tak, bo najbardziej potrzebuje towarzystwa dwudziestoparoletniego imprezowicza. - obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
Spędziłyśmy ze sobą miły wieczór, oglądałyśmy filmy do pózniej nocy, rozmawiałyśmy o moich znajomych i pracy Carmen. Znalazłyśmy nawet chwilę, by połączyć się z tatą przez komunikator internetowy. Miło było zobaczy jego twarz, nawet jeśli była niewyraźna przez monitor komputera.
Kolejnego dnia wieczorem spakowałam swoje rzeczy i naszykowałam ubranie na rano. Punktualnie o dziewiątej miałam być na dworcu kolejowym. Pociąg odjeżdżał o dziewiątej dwadzieścia. Miałam nadzieje, że nikt się nie spóźni. Szczególnie nie Kastiel, który spał tyle, co sowy....
Około ósmej byłam już prawie gotowa, została mi godzina do wyjazdu. Wyobrażałam sobie, jak to będzie, czy uda mi się zbliżyć do Kastiela. Czy jestem wystarczająco dobra... Jego wewnętrzny chłód potrafił odepchnąć z siłą uderzeniową rakiety. Rozalia i Leo mieli pod tym względem ogromne szczęście, pasowali do siebie idealnie, on spokojny ona roztrzepana, ogień i woda, Wenus i Mars.. Na dworcu pojawiłam się kwadrans przed dziewiątą. Po chwili zauważyłam, że Lysander, Leo i Roza już są. Podeszłam do nich.
-Cześć, jak nastroje? - zapytałam i przywitałam z każdym z nich.
-Dobrze, rewelka! - białowłosa siedziała podekscytowana na swojej walizce.
-Gdyby Rozalia nie spakował połowy domu, byłoby jeszcze lepiej. - mruknął Leo.
-A ja zgubiłem coś. Chyba.. - Lysander podrapał się po głowie w zamyśleniu.
-Jedziemy na wycieczkę, jedziemy na wycieczkę.. - z pewnej odległości dobiegło nas nucenie Armina. Za nim wlókł się Alexy. Podeszli do nas.
-Jak tam moi drodzy podróżnicy? - Armin szeroko się uśmiechał.
-Zajebiście, ale za szybko chodzisz. - pożalił się drugi bliźniak.
-Nie ciebie pytam poza tym, chodzisz tak wolno, że wolniej można już tylko do tyłu. - Armin zmarszczył brwi i uśmiechnął się ironicznie.
-Jest spoko. - mruknęłam i po chwili zaśmiałam.
-Idzie Nataniel i Kim. - Alexy wskazał na dwie postacie z walizkami zbliżające się do nas.
-Ciekawe, gdzie nasz najdroższy Kastiel. - burknęła Rozalia.
-Pewnie w drodze. - powiedział Leo. - Lys wiesz coś na ten temat? - zapytał brata.
-Tak, był chyba koło ławki, ale nie jestem pewien, chyba tam go zostawiłem. - odpowiedział Lysander. Popatrzyliśmy na niego, jak na ufoludka. Co on pieprzył.
-Lys, co ty dupisz? - dopytał Armin.
-Co, co? - białowłosy otworzył szeroko oczy, widocznie myślał, że pytamy o jego zagubioną rzecz, a nie naszego współtowarzysza.
-Kastiel. Wiesz, czerwone włosy, czekoladowe oczy, ironiczny uśmieszek nie schodzący z jakże irytującego pyska. - zaczęła wymieniać Rozalia.
-Roza, uważaj na słowa. - zwrócił jej uwagę jej ukochany.
-Ah. No tak. Będzie za minutę. - odpowiedział Lysander i po chwili utonął we własnych myślach. Nie musieliśmy czekać dłużej niż zapowiedział, Kastiel pojawił się po chwili, teraz wszyscy, w komplecie czekaliśmy na przyjazd pociągu.
Nie wiem co napisać w komentarzu xd Czekam na next i przesyłam duzo weny <3
OdpowiedzUsuń❤️
UsuńJaka wycieczka? heloł!
OdpowiedzUsuńChyba coś mnie ominęło... :/
Super rozdział! Nie mogę się doczekać 35 rozdziału.
OdpowiedzUsuńDziękuje. Dzisiaj się pojawi kolejny rozdział ❤️
UsuńZapowiada się ciekawie , mam nadzieję że Loraine i Kastiel nareszcie będą razem ! :D 😙😍
OdpowiedzUsuńPożyjemy zobaczymy :*
Usuń