niedziela, 14 sierpnia 2016

Rozdział 36

     Wróciłyśmy na plaże, wszyscy patrzyli na nas zszokowani. Tak, jak myślałam Rozalia siedziała we wodzie mimo wszystko nas obserwując.
-To jednak się opalisz? - zapytał Armin.
-Tak, Loraine mnie przekonała. Moi drodzy, to dlatego, że mam bliznę. Wstydziłam się. - Melania delikatnie się zarumieniła.
-No i co, ja mam znamię na pupie, w kształcie pudla! - wypalił nagle Alexy.
-Nie prawda, to zwykłe znamię, ty chyba pudla nie widziałeś. - Armin popukał się w czoło, chcąc pokazać swój stosunek do nowiny ogłoszonej przez jego brata. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
-Nie przejmuj się tym. - Nataniel delikatnie chwycił za rękę Melanii. Dziewczyna zarumieniła się jeszcze bardziej.
-A i na przyszłość. - zaczął Kastiel. - nie mów do nas moi drodzy, brzmisz, jak dyrektorka na apelu. - przeszedł go dreszcz.
-Te ciarki to rozumiem, że z podniecenia na myśl o waszej seksownej dyrekcji. - zażartował Leo i dotknął przedramienia czerwonowłosego.
-Jesteście tacy śmieszni. - Kastiel uśmiechnął się słodko i zmrużył oczy.
-Daj spokój Kas, to żarty. - rzucił Lys.
-Wiem, dlatego twój brat nadal ma komplet zębów. - odpowiedział mu buntownik.
-Idziecie?! - z wody dobiegł nas krzyk Rozalii.
-Ja tak, a Wy? - zaczęłam biec w stronę wody.
-Ostatni w wodzie ten przychlast! - rzucił Armin i zaczął biec w stronę wody. Stojąc po kolana w wodzie obserwowałam, jak pozostali zrywają się do biegu. Oczywiście, nie obyło się bez wpadki. Lysander na starcie zahaczył nogą o ręcznik i runął na piasek. Podniósł kciuk w górę, ale jego twarz nadal znajdowała się w piasku. Po chwili podniósł się i zaczął śmiać. Kastiel, jak na przyjaciela przystało podniósł białowłosego i razem ruszyli do wody. Mimo wpadki udało im się dobiec przed Natanielem, który miał na sobie szorty i przed wejście, do wody musiał je ściągnąć. Niestety jego noga utknęła w nogawce i cały proces się wydłużył. Zanurzyłam się w krystalicznie czystej wodzie. Dając nura pod powierzchnie, przepłynęłam kawałek i wynurzyłam.
-Loraine, wiesz, że tutaj nie ma Atlantydy? - zażartował Leo.
-Jasne, ale wciąż mam nadzieje. - zaśmiałam się i wytarłam mokrymi rękoma twarz, tak, bardzo logiczne posunięcie.
-O, jest i nasz przychlast! - rzucił Armin i podpłynął do Nataniela. Dla żartów podpił go na kilka sekund.
-Nie dość, że człowiek okazuje się przychlastem, to jeszcze go topią. - Nataniel wydusił między kaszlnięciami.
-Debile. - dodała Roza i zniknęła pod wodą.
Poczułam, że ktoś złapał mnie za udo, odskoczyłam przestraszona. Z wody wynurzył się Kastiel.
-Ciebie pogięło?! Miałam zawał! - uderzyłam go w ramię. Rozglądałam się dookoła siebie, nikt nas nie obserwował. Przyjaciele popłynęli w różne miejsca jeziora.
-Nie bój się.  - zamruczał Kastiel i przyciągnął mnie do siebie, zarzuciłam mu ręce na szyje.
-Nie boje. - wyciągnęłam brodę w jego kierunku, zrozumiał, o co mi chodzi i nachylił do mnie. Złożyłam na jego ustach delikatny pocałunek.
-Tylko tyle? - wyszeptał. Pokręciłam głową z uśmiechem. Po raz kolejny złożyłam na jego ustach kilka drobnych pocałunków, zniecierpliwił się i wpił w moje usta. Całował mnie delikatnie, słońce barwiło światło pod moimi powiekami na czerwono. Kastiel delikatnie chwycił moje uda i podniósł. Byłam obrócona do niego przodem, a on trzymał ręce tuż przy mojej pupie. Po chwili oderwaliśmy się od siebie.
-Już myślałem, że masz mnie dość. - powiedział i delikatnie mnie opuścił. Pod stopami czułam miękkie dno.
-Teraz już tak. - zażartowałam i szybko zniknęłam pod wodą, przepłynęłam w ten sposób spory kawałek. Wynurzyłam się kilka metrów dalej obserwując czerwonowłosego, kręcił głową z uśmiechem. Podpłynęłam do Armina.
-Nie myśl sobie, widziałem. - machał mi palcem przed nosem.
-Fajnie, ale jak dalej tak będziesz machał, to ja już nic nie zobaczę. - popatrzył na mnie zdziwiony. - wydłubiesz mi oczy tym paluchem! - chwyciłam jego dłoń i zanurzyłam pod wodę.
-Skaczemy z liny?! - krzyknął do nas Alexy.
-Co? - odkrzyknęłam, wskazał palcem na wysokie drzewo, z którego zwisała solidna lina. Można było się domyślić, że miejscowe dzieciaki powiesiły ją, żeby móc skakać do wody.
-Ja jestem na tak! - zaczęłam płynąć w jej kierunku.
Wyszłam na brzeg, czekał tam już Kastiel i Nataniel, z wody wychodziła Rozalia, Alexy i Armin.
-Kto pierwszy? - zapytałam.
-Ja! - białowłosa wystąpiła przed szereg.
-Tylko uważaj na doczepki. - zażartował Armin. Białowłosa chwyciła linę i odsunęła się o kilka kroków, po chwili wzięła rozbieg i zanim wpadła do wody, zdążyła krzyknąć:
-To nie doczepki frajerze! - białowłosa zniknęła pod wodą.
-Kto następny? - zapytał Kas.
-Ja, kobiety mają pierwszeństwo. - odsunęłam się jeszcze dalej niż Roza, rozpędziłam i podczas skoku zdążyłam obrócić w powietrzu, nie wyszło idealnie, ale deski też nie zaliczyłam.
Po mnie, nastąpiła kolej na Armina. Niestety chłopcy tak go rozśmieszali, że biedaczek potknął się i upadł na ziemie, jakby tego było mało, zsunął się ze skarpy i wpadł do wody. Podpłynęłam, a właściwie podeszłam, było tam na tyle płytko.
-Nic ci nie jest? - zapytałam i głośno roześmiałam.
-Nie, ale moja duma jest rozszarpana na kawałki. - podniósł się z płycizny. - jeszcze sobie obtarłem klatę. - dotknął zaczerwienionego miejsca.
-To za te doczepki! - krzyknęła Roza.
Pozostali wykonali po kilka skoków do wody. Kastiel, jak to Kastiel musiał się popisywać i wykonywał również salta i inne..Przewracałam oczami na każdy jego krótki pokaz talentów.
-Idziemy na ręczniki? - zapytał, gdy po którymś skoku z kolei podpłynął do mnie.
-Tak, moje usta są już fioletowe. - pożaliłam się. Było mi okropnie zimno.
-Zawsze mogę ci je rozgrzać... - zasugerował Kas.
-Potem. - puściłam do niego oczko i zaczęłam płynąć w stronę brzegu. Na ręcznikach czekała na nas niespodzianka. Oprócz Melanii było tam kilka innych osób - czterech chłopców i trzy dziewczyny. Zatrzymałam się na brzegu, czekając na Kastiela. Kiwnęłam w stronę Rozalii i Leo by wyszli na brzeg. Kastiel stanął obok mnie.
-A to co za jedni? - zapytał zdziwiony.
-Zaraz się dowiemy. - chwyciłam go za rękę i pociągnęłam w stronę ręczników.
-O, Kastiel, Loraine. Już popływaliście? - Melania była najwyraźniej weselsza niż kilkanaście minut temu, poczułam zimną rękę na ramieniu, dołączyła do nas Roza i Leo.  Melania kontynuowała. - siedziałam sama i ktoś tutaj podszedł. To miejscowi, bardzo mili. Poznajcie się. - zaczęła pokazywać na poszczególnych ludzi wymawiając ich imiona - To Anne, Gretchen, Kylie. - trzy dziewczyny, każda o innym kolorze włosów, uśmiechnęły się do nas serdecznie. - A to Mike, Eric, Embry i Chris. - wskazała na chłopców, każdy z nich miał ciemną karnację i chociaż jeden tatuaż, Chris przyglądał mi się badawczo. Postanowiłam to zignorować. Melania zwróciła się do miejscowych - A to moi przyjaciele, Loraine, Roza, Leo i Kas. - przedstawiła nas po kolei. - pozostali pewnie zaraz do nas dojdą. - uśmiechnęła się wesoło.
-Miło Was poznać, spędzacie tutaj wakacje? - zaczęła rudowłosa Gretchen.
-Tak, jak widać. Was również miło poznać. - powiedziałam i uśmiechnęłam sztucznie. Z wody wyszli pozostali, szybko ich przedstawiłam.
-Rzadko kiedy pojawia się tutaj tak duża ekipa. - Chris pokiwał głową z uznaniem.
-To nie wszyscy. - powiedział Kas i uśmiechnął ironicznie. Cały czas czułam na sobie spojrzenie blondyna o imieniu Chris, czułam jak jego wzrok prześlizguje się po moim ciele. Widocznie nie tylko ja to zauważyłam, bo Kastiel momentalnie objął mnie w talii.
-Organizujemy wieczorem imprezę, zapraszamy. - powiedział Lysander do naszych nowych znajomych.
-Z chęcią przyjdziemy. - odpowiedziała mu blondynka, chyba Anne.
-Musimy się zbierać, podajcie nam adres, żebyśmy wiedzieli, gdzie iść. - Mike podniósł się z piasku, w ślad za nim poszli pozostali. Lysander podał mu adres. Chris minął mnie, delikatnie ocierając ciałem o moje.
-Do zobaczenia - szepnął i puścił mi oczko.  Zadrżałam, co nie uszło uwadze Kastiela.
-Wszystko dobrze? - zapytał, kiwnęłam głową.
-Czy mi się zdaje, czy oni byli dziwni? - Rozalia się skrzywiła.
-Trochę tak. - przyznał Alexy.
-A ta Gretchen pożerała wzrokiem naszego Kastiela. - rzucił Armin, sama tego nie zauważyłam, ale może byłam zbyt skupiona na blondynie.
-To dobrze, może dzisiaj coś zaliczę. - powiedział Kastiel z uśmiechem.
-Miejscową, może cię zaprowadzi w nieznane miejsca.. - dorzucił swoje trzy grosze Nataniel.
-Dajcie spokój to obleśne. - powiedziała Kim.
-Nie ważne, musimy się zbierać, trzeba kupić coś do jedzenia i alkohol. - przypomniał nam Lysander.
-Idziemy. - Rozalia popatrzyła na mnie. Musiała widzieć mój smutek związany z tym, co powiedział Kastiel. Jak on może chcieć się zabawić z jakąś laską. Cholera, wiedziałam, że nie traktuje tego, co jest między nami na poważnie.

6 komentarzy:

  1. Jak Kastiel coś odwali to osobiście przemówię mu do rozsądku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba tym razem mu się uda AŻ tak nie odwalić :p

      Usuń
  2. Haha z tą liną to mnie rozwaliło 😂😆😆 biedny Armin 😙😘😚 co za szmaciarze ahahah 😆😆😂😂 super czekam na dalszy ciąg 😙

    OdpowiedzUsuń