wtorek, 7 marca 2017

Rozdział 92

         -Dwa razy Cuba Libre! - musiałam podnieść głos, aby barman mnie usłyszał.
-Biały rum? Dobry wybór. - chłopak obok mnie uśmiechnął się szeroko.
-Byle mocne. - skwitowałam. Nie miałam ochoty na dyskusję.
-Zerwanie czy kłótnia z przyjaciółką? - zapytał żartobliwie.
-Ani to ani to. - uśmiechnęłam się triumfalnie. Chłopak wydawał się sympatyczny. Miał kruczoczarne włosy i złociste oczy, które przywodziły mi na myśl płynny miód albo złoto...
-W takim razie musisz mi opowiedzieć. - przesiadł się bliżej mnie.
-Nie mogę. Muszę znaleźć przyjaciółkę. - uśmiechnęłam się przepraszająco i wzięłam z barku dwa drinki.
-A jednak jest wątek przyjaciółki. Jestem taki bystry. - wydawał się tym znudzony, westchnął głośno i wypił swojego drinka byłam przekonana, że to White Russian. - do zobaczenia, nieznajoma. - uśmiechnął się do mnie wesoło. Odwzajemniłam uśmiech i odeszłam.
Na sali nigdzie nie było Rozalii. Postanowiłam sprawdzić toaletę, ale tam także jej nie było. Jedyną możliwością była palarnia; białowłosa nienawidziła zadymionych pomieszczeń udałam się, więc na zewnątrz.
-Wszędzie Cię szukałam. - podeszłam do niej. Stała razem z Natanielem, oboje palili.
-Nataniel? Palisz? - zdziwiłam się.
-Okazjonalnie. - chłopak wyglądał na zawstydzonego.
-Gdybym wiedziała, przyniosłabym jeszcze jednego drinka.
-Spokojnie, ja już nie piję.
-A ja zamierzam się nawalić. - białowłosa wzięła ode mnie drinka i upiła sporego łyka.
-Lucy jest... - zaczęłam.
-Irytująca, bezczelna... - zaczął Nat.
-Dokładnie. - przytaknęłam.
-Mówiłam. - białowłosa spojrzała na mnie z wyrzutem. - nie ma za grosz klasy ani nawet kultury. Najgorsze jest to, że zgrywa takie niewiniątko. - warknęła.
-Wygląda niewinnie, więc wydaje się niegroźna. - spojrzałam na Nataniela, miał racje.
-Muszę wracać, Melania pewnie się zastanawia, gdzie się podziałem. - obdarował Nas uśmiechem i wrócił do środka.
-Zgadnij, kogo sobie upatrzyła. - mruknęłam i wyjęłam papierosa.
-W Twoim przypadku...Kas czy Lys? - jej szczerość mnie zabolała.
-Kas. - przewróciłam oczami.
-Nawet on nie zasługuje na taką żmije. - tym razem nie dała mi wykładu ani nie poddała mojej psychiki i uczuć dogłębnej analizie.
-Wracajmy. Chce kolejnego drinka. - powiedziała Rozalia po chwili ciszy. - na trzeźwo jej nie zniosę. - zapowiadał się niesamowity czas... ciekawe na jak długo ta jędza tu zostanie.
        Podeszłyśmy do baru. Wcześniej napotkany czarnowłosy chłopak dalej tam siedział.
-O, znowu się spotykamy. - miał nieprzyjemnie przepity głos. Białowłosa spojrzała na niego podejrzliwie.
-Nie wyszedłeś stąd, spędzam miły wieczór, więc nic dziwnego, że znowu podeszłam do baru.
-Chyba Cię przyciągam. - jego pijacki głos przybrał żartobliwą barwę.
-Zapewne. - białowłosa odebrała Nasze kolejne zamówienie, więc mogłyśmy już iść. - na razie. - powiedziałam do chłopaka i ruszyłam do naszego stolika.
           -Na prawdę grasz na gitarze? - Lucy siedziała na przeciwko Kastiela i wpatrywała się w niego maślanymi oczyma.
-Tak, jak mówiłem. - jego głos nie był szorstki, jak zwykle... był zadziwiająco łagodny.
-Gdzie się podziewałaś? - zapytał mnie Lysander, gdy usiadłam obok niego.
-Szukałyśmy biletu na księżyc. W jedną stronę. - odpowiedziała mu białowłosa, wpatrując się gniewnie w Lucy.
-Dziewczyny, dajcie spokój. - Alexy włączył się rozmowy.
-Nie chodzi już o Ciebie.
-Auć. Mogłybyście chociaż udawać. - chwycił się teatralnie za serce.
-Alexy. - białowłosa westchnęła.
-Alarm karmazynowy, powtarzam alarm karmazynowy. - Alexy mówił głosem robota.
-Co to do cholery jest karmazynowy?! - Nataniel i Armin patrzyli na siebie z przerażeniem.
-Odcień czerwieni. - odparłam. Rozbawiło mnie to. Mój chichot zwrócił uwagę Kastiela i Lucy.
-Coś śmiesznego? - zapytał mnie czerwonowłosy.
-Stary, co to jest karmazynowy? - zapytał go Armin.
-Co? - Kastiel cofnął głowę i zmarszczył brwi.
-Wytłumaczę. - powiedział Alexy. - Karmazyn to odcień czerwieni.
-Czyli zaimponuje lasce mówiąc, że ma karmazynową bieliznę, a nie czerwoną. - powiedział dumnie Kas. Eh...
-Nie wszyscy ją noszą. - piskliwy głosik Lucy, zaczął mnie denerwować.
-Rzygnę. - mruknęłam do siedzącej na przeciwko Rozalii.
-Ma cycki, jak rodzynki. Nie przejmuj się. - odparła.
-Cycek to cycek. - odezwał się siedzący obok niej Leo. Zmroziłam go spojrzeniem.
        Podczas tego wieczoru przekonałam się, że zazdrość to uczucie, które najbardziej pobudza wyobraźnię, gdzieś już o tym czytałam, ale doświadczyć tego na własnej  skórze, to inna sprawa.
-Musimy już iść? - jęczała Lucy, gdy opuszczaliśmy bar.
-Tak. Chcę iść spać. - warknęła białowłosa.
-Odprowadzę ją. - zadeklarował się Kas. - spędzimy miło czas. - mrugnął do niej.
-Nie ma mowy. Nie zostawię jej pod opieką psychopaty seksualnego. - oburzyła się Roza.
-Wypraszam sobie. - warknął czerwonowłosy.
-Jestem prawie dorosła. Mogę wyjść z kim chce i kiedy chce. - zbuntowała się Lucy.
-Mój tata będzie przeszczęśliwy słysząc z kim Cię zostawiłam. - Rozalia spojrzała na dziewczynę, gdyby spojrzenia mogły zabijać, Lucy byłaby martwa.
-Ehhh... No dobra. - burknęła rudowłosa.
Nadszedł czas pożegnań. Wymieniłam szybkie uściski ze znajomymi. Na końcu został Kas. Podeszłam do niego z wymuszonym uśmiechem i stając na palcach szybko go przytuliłam. Uderzył mnie jego zapach; perfum wymieszanych z dymem tytoniowym.
-Uwielbiam Cię wkurzać. - szepnął mi do ucha. Zacisnęłam zęby, by nie zacząć się z nim kłócić przy wszystkich.
          -Wszystko dobrze? Jesteś taka cicha. - zapytał Lysander, gdy weszliśmy na podjazd.
-Zmęczona. - usprawiedliwiłam się.
-Na tyle, by nie odezwać się całą drogę? - był coraz bardziej dociekliwy.
-Mhm.. - ziewnęłam.
Weszliśmy do domu zachowując się wyjątkowo cicho. Po drodze weszłam do kuchni, skąd wzięłam dwa, zimne piwa.
-Idę pod prysznic. - powiedział ściągając z siebie bluzę.
-Tylko się pospiesz. Zamierzałam dać Ci buziaka na dobranoc, ale chyba zaraz zasnę. - uśmiechnęłam się patrząc, jak się rozbiera.
-Dlatego wzięłaś ze sobą piwo? - przekrzywił głowę i uśmiechnął uroczo.
Kiedy on korzystał z prysznica, ja przygotowałam swoją granatową, satynową pidżamę. Lubiłam w niej spać, a walory estetyczne stanowiły dodatkowy plus. Starannie zmyłam makijaż i rozczesałam włosy. Chwilę później do pokoju wszedł Lysander; z jego włosów kapała woda.
-Teraz moja kolej. - chciałam go ominąć, ale chwycił mnie w pasie. - Jesteś mokry. - udawałam, że mi to przeszkadza i zaparłam rękoma o jego tors.
-Ty też powinnaś. - uśmiechnął się szelmowsko. O rany, to takie dwuznaczne.
-Idę pod prysznic. - zbliżyłam usta do jego ust i obdarowałam go krótkim pocałunkiem.
-Tylko nie pozwól mi się tutaj zestarzeć. - mruknął.
         Moja dominacja nie trwała długo, Lysander zręcznie obrócił mnie tak, że znalazłam się pod nim. Nie tego chciałam, więc rozpoczęła się walka o dominację.
Uśmiechnął się. I dobrze. Wszystko, co robiłam miało sprawiać mu radość. Po raz kolejny znalazłam się nad nim. Pochylając się, przygryzłam płatek jego ucha, wiedziałam, że to jedna z najwrażliwszych części jego ciała. Bawiłam się reakcjami chemicznymi zachodzącymi w jego ciele. Dawałam i odbierałam, czując władzę. Przy każdym zbliżeniu naszych ust delikatnie przygryzał moją wargę. Przewrócił mnie na plecy, kładąc rękę na moim udzie i delikatnie, powoli, wręcz boleśnie powoli sunął do góry. Wewnątrz mnie szalał pożar, topiąc wszelkie opamiętanie. Wymieniliśmy znaczące spojrzenia i kilka słów, które przez kilka sekund unosiły się w powietrzu. Ostatecznie pozwolił mi na dominację. Moje ciało powoli opadło na jego. Grzeszyliśmy w powolnym, rytmicznym tempie. Nie zauważyłam, kiedy minut ekstazy stały się godzinami.

4 komentarze:

  1. Och no no końcówka była super , ale jakoś tak mało ? ;(. Miałam nadzieję na pikantną scenkę ;) ale to też było dobre ;> weny życzę ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm jeśli tak to postaram się coś napisać bardziej rozbudowanego :***

      Usuń
  2. Ta scena na końcu wykończyła mnie psychicznie xd tak bardzo chciało mi się śmiać. Kiedy czytałam końcówkę do pokoju weszła mama i musiałam szybko zamknąć kartę, by nie zobaczyła co czytam ty zboczeńcu! Wiedziałam, że Kas robi jej na złość! Teks Leo najlepszy! xD Cycek to cycek! Kocham cię Leoś! Ile bym dała, by takie było życie XD z nimi w roli głównej! Pozdrowionka! PPAP! xd

    ~Sophie 💓😘

    OdpowiedzUsuń