środa, 15 marca 2017

Rozdział 95

        Promienie słońca nieprzyjemnie raziły mnie w oczy. Uwielbiałam panoramiczne okno w pokoju Lysandra, ale jeśli zapominałam zasunąć zasłon, cały urok pryskał.
Poszłam poszukać jakiś swoich rzeczy, w szafie znalazłam rozkloszowaną sukienkę z dzianiny w kolorze malin. Lepsze to niż wczorajsze ubrania. Skierowałam się do łazienki, by wziąć prysznic. Wykonując poranną toaletę, przypominałam sobie wczorajszą noc. Mimowolnie uśmiechnęłam się do swojego odbicia w lustrze. Moje serce o mało się nie zatrzymało, gdy do łazienki wszedł nieproszony gość.
-Puka się. - warknęłam, przykładając sobie dłoń do klatki piersiowej.
-Myślałem, że jest wolna. - Kastiel uśmiechnął się w charakterystyczny dla siebie sposób. - Szybko wstałaś, jak na tak męczącą noc. - dał mi do zrozumienia, że nie tylko ja i Lysander słyszeliśmy własne jęki.
-Szybko się regeneruje. - uśmiechnęłam się słodko.
-Powiedzmy, że wiem. - bezczelny, zazgrzytałam zębami.
-A jak Twoja noc? - wypaliłam bez namysłu, cholera ten kretyn jak nic coś sobie pomyśli.
-Zawsze lubiłaś te ładne słowa, epitety... - szedł w moją stronę z rękoma w kieszeniach. - Upojna. - dodał.
-To świetnie, nie złap jakiegoś syfu. - odwróciłam się do niego. Żadne z Nas nie chciało spuścić wzroku.
-Co  tu się dzieje? - do łazienki wszedł Kentin.
-Nic, zupełnie nic się tu nie dzieje. - ominęłam Kastiela i wyszłam.
         W kuchni spotkałam Rozalie, Armina i Leo.
-Dzień dobry. - przywitałam się.
-Hej. - Rozalia mruknęła niewyraźnie, z jej ust o mało nie wysypała się jajecznica.
-Co masz taką minę? - zapytał Armin.
-Idealny poranek, z eks w łazience. - włączyłam czajnik.
-Czyli dzisiaj też imprezujemy.
-Rozalia, na Boga zanim coś powiesz połknij to, co masz w buzi. - Kentin wytarł policzek.
-Wybacz. - białowłosa wytarła usta w serwetkę.
-Muszę Was rozczarować, ja dzisiaj odpadam. - powiedziałam mało skromnie.
-Chyba żartujesz. - jęknęła białowłosa.
-Nie, nie żartuje. - pokręciłam głową.
-Lysander, powiedz jej coś! - Rozalia zaczęła się skarżyć. Nie zauważyłam, kiedy białowłosy wszedł do kuchni.
-Roza, nie za bardzo chcę żeby była tutaj kolejna impreza. - odpowiedział jej chłopak.
-Za to my szukamy miejscówki na dobry melanż. - dołączyli do Nas Lucy i Kastiel. Chłopak trzymała jej rękę.
-Disneyland? - powiedziałam słodko, poniekąd nawiazując do dziecięcego wyglądu dziewczyny.
-Nie wnikam, gdzie chodzicie na randki. - odgryzł się czerwonowłosy.
          Po powrocie do domu postanowiłam pójść pobiegać. Ubrana w sportowy strój i buty do biegania wyszłam z domu. Biegałam tam, gdzie zwykle; park był coraz bardziej zielony, a powietrze cieplejsze. Wymijałam rodziny spacerujące z dziećmi. Korzystając z ładnej pogody, wiele rodziców zdecydowało się nauczyć swoje pociechy jazdy na rowerze. Postanowiłam pobiec na zaporę, tam nie powinno być tak wielu ludzi, co prawda biegało się wtedy dookoła, ale lepsze to niż berbecie wpadające pod nogi. Kończyłam serie biegu, gdy zauważyłam znanego mi psa, no tak czerwonowłosy unikał towarzystwa.
-Dlatego będę się wciąż upierał przy pokrewieństwie dusz i innych bzdetach. - usłyszałam jego głos i zatrzymałam się.
-Gdzie zgubiłeś rudowłosą przylepę? - odwróciłam się.
-Liczyłem na miłą pogawędkę. Poza tym chciałbym ją tylko poznać. - uniósł dłonie w obronnym geście. - Alkohol pomaga jej się rozkręcić, jest wtedy bardzo wylewna.
-Cukierki byłyby skuteczniejsze. - uśmiechnęłam się kpiąco.
-Co Cię ugryzło? - zapytał, wyglądał na zdziwionego.
-Zastanawiam się, gdzie podziała się Twoja godność.
-Usiądziemy? - westchnął zrezygnowany i przewrócił oczami. Zastanawiałam się chwilę, w końcu pokiwałam głową. Usiedliśmy na betonowej ławce.
-Dobra, powiedz wprost. Co do mnie masz? - zapytał bez zbędnej gadki.
-Zachowujesz się, jak kretyn. - postanowiłam wyrzucić z siebie wszystko, co przez ostatni czas zaprzątało moje myśli. - Wykorzystujesz kuzynkę Rozalii, uprawiasz z nią seks, zastanowiłeś się nad konsekwencjami?
-Tak mamo. - odparł grobowym tonem. Głośno wypuściłam powietrze i zdecydowałam odejść. - Poczekaj. - chwycił moją dłoń. Jak zwykle przeskoczyła między Nami dziwna elektryczność, wyszarpałam rękę. -Chodzi Ci o to, że to kuzynka Rozalii, czy o to, że to w ogóle kobieta? - zapytał, spojrzałam w niebo.
-Kuzynka. - skłamałam.
-Słuchaj, nie robię z nią niczego złego. Nie mordujemy ludzi, po prostu spędzam czas na zabawie. Nie obiecuje jej gromadki dzieci i domu na wybrzeżu. - prychnął.
-Podoba Ci się? - zapytałam i po raz kolejny uciekłam wzrokiem, tym razem patrząc w trawę.
-Nie jest zła, ale nie szaleje za nią. - wzruszył ramionami. Ta odpowiedź mnie... ucieszyła? Tak, to chyba dobre słowo. - Twoja kolej. - powiedział po chwili, zmarszczyłam brwi.
-Co? - zapytałam.
-Dlaczego się tak ubrałaś, przecież wiem, że zrobiłaś to dla mnie. - pycha i pewność w jego głosie była irytująca.
-Nie prawda. Zrobiłam to dla Lysandra.
-Przestanę Cię nazywać Loraine, a zacznę Pinokio. - zacisnął usta. - Wyluzuj i powiedz prawdę. Chcesz mi pokazać, co straciłem? Wiem o tym aż za dobrze. - ściszył głos.
-Kas.. - odwróciłam twarz w jego stronę. Patrzył na ziemię. - Popatrz na mnie. - nie potrafiłam pohamować chęci pocieszenia go. Podniósł wzrok. - Nie mów tak, przed Tobą całe życie. - byłam beznadziejna w pocieszaniu.
-Tak poznam kobietę mojego życia bla bla bla. - warknął.
-Nie wyszło Nam. - powiedziałam z wahaniem. - To nie znaczy, że już nigdy.. - nie pozwolił mi dokończyć.
-Czyżby była dla Nas nadzieja? - zapytał z kpiną w głosie. - Kurwa, zastanów się. Nie można udawać, że nic do siebie nie czujemy. - chwycił moją dłoń i przyłożył sobie do serca. - Ono bije tylko dla Ciebie. - patrzył mi hardo w oczy. - Ale jest jeszcze jedna ważna rzecz w moim życiu, przyjaźń z Lysandrem. - wypuścił moją dłoń z uścisku.
            Wróciłam do domu i bez słowa ruszyłam na górę.
-Hej, chcesz pogadać? - zatrzymałam się, gdy Carmen mnie zawołała.
-Nie bardzo. - pociągałam nosem.
Nie powiedziała nic więcej, pozwoliła mi pójść do siebie. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Gorąca woda tym razem nie pomogła mi się zrelaksować. Usiadłam na płytkach, a krople wody spadające z deszczownicy nieprzyjemnie odbijały się od moich pleców.
Byłam żałosna, nie mogłam mieć ich obu, ale wciąż uparcie próbowałam. Może powinnam pozwolić odejść Kastielowi? Pozwolić mu stworzyć związek z kimś takim, jak Lucy? Nie potrafiłam sobie wyobrazić życia bez Lysandra, był dla mnie wszystkim. Może w innym życiu, wybór padłby na Kastiela. Gdyby mnie nie zostawił, wszystko mogłoby być inne, a może nie? Może byłoby tak, jak powiedział Lys? Byliśmy sobie przeznaczeni, a takie osoby po prostu musiały być razem. Rozstałam się z Kastielem kilka miesięcy temu, a dalej rozkładałam to na czynniki pierwsze.
       -Lys? - szepnęłam do słuchawki telefonu.
-Loraine, co się stało? - zapytał z przejęciem.
-Chciałam tylko usłyszeć Twój głos. - pociągałam nosem.
-Tak się składa, że miałem do Ciebie zadzwonić. Była u mnie Lucy. - nie wiedziałam do czego on zmierza. - pokazała mi dziwne zdjęcie... - zawahał się.
-Lys? - zapytałam drżącym głosem.
-Nie chcę, o tym mówić przez telefon. Zobaczymy się w szkole. - rozłączył się.
Jego głos był... inny. Co ta suka wykombinowała?

8 komentarzy:

  1. Mam nadzieję , że nigdy nie przestaniesz pisać <3 Czyli jednak chyba Lol będzie z Lysiem :(( Kocham twój styl pisania i to , że tak szybko się czyta twoje opowiadanie <3 Pozdrawiam życzę weny oraz czasu . :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje bardzo ❤️ Planuje kolejne opowiadanie tym razem w większe mierze poświęcone Kastielowi, więc jak tylko coś stworze to na pewno podlinkuje :)

      Usuń
  2. czakam też na opowiadanie z Kassem.
    życze dużo weny .

    OdpowiedzUsuń
  3. No niee! Ty lubisz trzymać mnie w napięciu ;o jak mogłaś przerwać w takim momencie? 😢. Kurczę teraz będę siedzieć jak na szpilkach i czekać na dalszy ciąg ;o. Mam nadzieję , że ta szmata czegoś nie wykombinowala , a Lysiek nie da się tak łatwo nabrać ;) jeśli tak to oboje dostaną! ;* weny życzę ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Założę się, że ta mała suka zrobiła zdjęcia Kiśla i LOL jak Kas trzyma ją za rękę! Pokazała to Lysandrowi, bo... 1-albo od początku spodobał jej się Lyś.
    2-albo kocha psuć innym życie.
    Nie znoszę tej małej pizdy. Serce mi się kraja jak pomyślę, że Lyś mógłby przez to zerwać z Loraine! Tylko spróbuj to zrb, a cię znajdę i zakopię żywcem! Albo najpierw umrzesz, a potem cię zakopię umarlakiem. Tak jak Kamila z 19+! Myślę, że zgadłaaam! Kas powinien dać jej spokój skoro nie wyobraża sobie życia bez Lysia, ale... O czym miałoby być to opowiadanie? Chodzi w nim o to, że trzeba się czasem o coś pokłócić! Cnie? Życie nie jest idealne! Heloł! Ale tak teorytycznie... jakby Lysander z nią zerwał... Nie.. Nie powinien tego robić. Według mnie.. on raczej zrozumie, że Loraine nadal w jakimś stopniu kocha Kiśla. Poza tym... Kto nie kocha Kisiela?! W końcu... "Stara miłość nie rdzewieje"! I... Kurwa! Ale mnie na wywody wzięło! Poza tym i tak masz to pewnie w dupie! Nawet jakbym zgadła dalszą część fabuły i tak mi nie napiszesz czy zgadłam, bo popsuje ci to akompaniament! Albo... Chyba coś popieprzyłam! Właśnie! Apropo pieprzenia... Muszę dopieprzyć moją pomidorówkę! Pozrowionka!

    ~Sophie

    PS. W poprzednim komie napisałam o kwadraciku! To co? Lizjąder wyraził zgodę?❣💞😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahah, dzięki za ten wywód miło się to czyta ❤️ I nie mam go w dupie! ❤️ No pewnie, że nie napisze, czy zgadłaś, czy nie :* hahahah


      Odpowiedź na PS.: wyraził hahaha

      Usuń