sobota, 2 lipca 2016

Rozdział 24

       Wieczorem Michael zawiózł mnie pod klub, czekała tam Roza i Leo. Przywitałam się z nimi i zadałam kluczowe pytanie.
-Ona tu będzie? - szukałam jej wzrokiem wśród  tłumu.
-Nie sądzę. - powiedziała Rozalia i pokręciła głową. - idziemy? - wskazała palcem na wejście, potwierdziłam skinieniem głowy.
Przy stoliku czekała już spora grupa osób. Usiadłam i zamówiłam piwo, postanowiłam nie przejmować się Debrą. Niekoniecznie jej powrót oznaczał odejście z naszej grupy Kastiela. Do klubu wszedł Kentin, podszedł do naszego stolika.
-Co tu tak dziwnie? - zażartował. Nie było go w szkole, nie miał pojęcia, że Debra wróciła. Poza tym tak, jak ja znał ją tylko z opowieści. Wzięłam go za rękę i pociągnęłam na zewnątrz.
-Debra wróciła. - oznajmiłam głosem pozbawionym emocji.
-Uuu teraz rozumiem. - sytuacja wydawał się go bawić. Odpaliłam papierosa.  - rozchmurz się, to nic nie znaczy. - objął mnie ramieniem, położyłam głowę w miejscu, w którym ramię łączy się z torsem.
-Nie wiem.. - byłam zrezygnowana.
-Ty się zakochałaś? - szepnął.
-Nie. Po prostu nie chce tracić z nim kontaktu, a jeśli Debra wróciła to sam wiesz, jak ostatnio skończyła się ich znajomość. Po imprezie u Kastiela zrobiłam wywiad ze wszystkimi osobami, które ją znały. Ona nie zwiastowała nic dobrego.
-O mnie też byś się tak martwiła? - uśmiechnął się szelmowsko.
-No pewnie. - powiedziałam i odwzajemniłam uśmiech. Zaczęliśmy rozmawiać o mniej ważnych tematach i wtedy ich zobaczyłam. Stali przy murze- Kas był o niego oparty, a brunetka krążyła wokół niego niczym satelita. Przeszył mnie dreszcz, gdy zobaczyłam, jak jej usta zbliżają się w jego stronę. Nie chciałam na to patrzeć, chciałam być już w domu. Kentin zauważył, to samo co ja.
-Chodź, idziemy. - chwycił mnie za ramiona i zaczął ciagnąć w przeciwnym kierunku. Znaleźliśmy się w parku, usiedliśmy na ławce.
-Jak on może...- syknęłam.
-Nie wiem. - szepnął Ken. - pozostali bedą nas szukać. - wyjął telefon i zaczął pisać sms'a.
-Może powinnaś iść do domu, rano wszystko wygląda lepiej. - próbował mnie pocieszyć.
-Najpierw musiałabym powiedzieć coś Kasowi. - odparłam. Popatrzył na mnie pytającym wzrokiem. - Słodkich snów, pieprzony egoisto. - wpatrywałam się w niebo, ciemny granat przyozdobiony świetlistymi punkcikami.
-Może dalej będzie z nami trzymał. Wiesz będzie z nią i z nami jednocześnie. - Kentin wspomagał się ruchem rąk, by lepiej wytłumaczyć, o co mu chodzi.
-To niemożliwe. Nikt z nas jej nie lubi. Ja jej nawet nie znam, a już nie lubię. - powiedziałam smutnym głosem.
-Powinnaś być bardziej wyrozumiała. - rozpaczliwie szukał dla mnie pocieszenia i dowodu, że wszystko się ułoży.
-Za dużo się wydarzyło na wyrozumiałość. - dodałam.
-Co? Oni się tylko pocałowali. - nie rozumiał.
-Aż. Nie tylko. Wybrał ją. - powiedziałam. - dobra nie wałkujmy tego tematu. Opowiedz mi coś. - nakazałam.
-Dobra, więc u samców powierzchnia płetwy jest znacznie większa – wykazuje więc duży dymorfizm płciowy.. - przerwałam mu.
-Co ty pieprzysz? - patrzyłam na niego z lekkim uśmiechem, marszcząc brwi.
-Mówię o orkach. - odpowiedział mi dumnie.
-Orkach? - powtórzyłam.
-No tak, gatunek ssaka z rodziny delfinowatych... - po raz kolejny nie dane mu było dokończyć.
-Debilu, wiem co to orka. - przewróciłam oczami, chciało mi się śmiać.
-To co się pytasz? - szturchnął mnie delikatnie w ramie.
     Nasza rozmowa przekształciła się w mini dyskusje na temat świata przyrody.
-Okej, dość. - śmiałam się, jak opętana. Odpowiedział mi uśmiechem. - idę do domu. - wstałam i otrzepałam tyłek, niby siedzieliśmy na ławce, ale kto wie...
-Już? No co ty! Mamy jeszcze do omówienia świat owadów. - patrzył na mnie z udawanym oburzeniem. - żartuje, zostań. Proszę. - spojrzał na mnie spod półprzymkniętych  powiek.
-Dobra. - zgodziłam się. Było po trzeciej, ale co tam.
-Idziemy po coś do picia. - złapał mnie za rękę i ruszyliśmy do obleganego o tej porze monopolowego. Kupiliśmy dwie butelki szampana i poszliśmy nad jezioro. Kentin otworzył je i korki wystrzeliły niczym w nowy rok. Podał mi jedną z butelek.
-Za nas. - uniósł swoją butelkę.
-Za nas. - powtórzyłam i delikatnie uderzyłam w jego trunek. Zaśmiał się. Usiedliśmy na piasku.
-Kto by pomyślał. - zaczął. Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem. - ty i ja, siedzimy i pijemy szampana. Pięć lat temu w życiu bym tego nie przewidział. - dodał z nostalgią w głosie. Po chwili ciszy dodał jeszcze - walczyłem o to, by znaleźć się w tym miejscu.
-Jeśli czegoś pragniesz to walcz o to, nie ważny czy to przyjaciel czy kanapka z tuńczykiem. - zażartowałam. Uśmiechnął się promiennie. Było w nim tyle niepohamowanego optymizmu, przebywanie z nim zawsze skutkowało bolącymi od uśmiechu policzkami.
-Zawsze chciałem należeć do twojego świata. Pomimo tego, że wiedziałem, że jest w nim jedna zasada; każdy tańczy, jak mu zagrasz. - patrzył na mnie, nie dostrzegłam w jego spojrzeniu pogardy ani niczego podobnego.
-Te czasy już minęły. - skrzywiłam się i upiłam łyk musującego napoju.
-Tak na marginesie, musimy zawsze tyle pić? - spojrzał wymownym wzrokiem na butelkę.
-Możemy przestać kiedy chcemy. - odparłam.
-To przestańmy. - dodał twardym głosem.
-Kiedy nie chcemy. - zaśmiałam się.
Siedzieliśmy w ciszy, byłam oparta o jego ramię, jego oddech przyjemnie łaskotał mnie w skórę głowy.
-Ciesze się, że jestem w twoim życiu. - powiedział, po głosie słyszałam, że jest równie pijany, co ja.
-Forever. - zacisnęłam palce na jego przedramieniu, by wzmocnić siłę moich słów.
-Odprowadzę cię. - zaczynało już świtać. Po kilku próbach podniesienia się z ziemi wreszcie sie udało. Chichotaliśmy bez przerwy. Wpadłam wprost w jego ramiona. Popatrzyłam w górę, na jego twarz. Nie myślałam za dużo, po prostu to zrobiłam. Nie tylko czułam bicie jego serca, czułam także, jak drży, a potem? Potem był tylko pocałunek. Musnęłam jego usta delikatnie i czekając na nieme pozwolenie oddychałam płytko. Tym razem to on musnął moje wargi, by po chwili pogłębić pocałunek- nasz pierwszy, pocałunek.

2 komentarze:

  1. rany czemu dopiero co znalazłam coś tak wciągającego jak twoje opowiadania ( nie wiem jak to nazwać ) ... ale muszę przyznać że są zajebiste :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje Ci bardzo ❤️ To niesamowite, że komuś się to podoba, na prawdę. Nie spodziewałam się, że komus się to spodoba :* cieszy mnie to, po to właśnie piszę :D

      Usuń