czwartek, 28 lipca 2016

Rozdział 31

     Odpowiedział mi uśmiechem, wzięłam do ręki butelkę piwa i kolejną podałam Kastielowi. Stuknęliśmy się butelkami.
-Dogadani? - Rozalia uczepiła się mojego ramienia.
-Owszem. - cieszyłam się, że kłótnie z przyjacielem mam za sobą, bez względu na wszystko, mogłam nazywać go przyjacielem.
-Co z Debrą? - Rozalia, jak zawsze chciała znać wszystkie nowinki.
-Wydawało mi się. - popatrzyła na mnie pytająco. - pocałunek. - wyjaśniłam, pokiwała głową.
-Eh. Powinnaś bardziej zwracać uwagę na szczegóły. - uśmiechnęła się kpiąco.
-Marudzisz. - ucięłam temat. - Tańczymy? - kiwnęłam głową w stronę parkietu.
-Pytasz. - prychnęła i pociągnęła za rękę w kierunku innych tańczących.
Przymknęłam oczy wsłuchując  w muzykę, pozwoliłam by wypełniła moje ciało od stóp aż po czubek głowy. Kołysałam biodrami do rytmu, co jakiś czas odrzucając włosy za ramiona, by nie przeszkadzały w tańcu. Rozchyliłam powieki, obserwując innych uczestników. Rozalia tańczyła z zamkniętymi oczami, za nią tańczył Lysander z rękami opartymi o jej biodra - wyglądali, jakby przetańczyli ze sobą całe życie. Kawałek dalej bawiła się Kim, która energicznie wymachiwała rękami, wow sporo miejsca wymagał ten jej taniec. Dziwiłam się osobom w jej najbliższym otoczeniu, ja z pewnością odsunęłabym się na kilkanaście centymetr, w trosce o własne oczy i zęby.
Poczułam za sobą czyjeś ciało i oddech na włosach.
-Kusisz. - szepnął mi do ucha Armin.
-Wybacz. - zatrzepotałam rzęsami. Oboje parsknęliśmy śmiechem.
-Powinnaś uważać, jeszcze ktoś się nie pohamuje i dojedzie do aktu seksualnego. - zmrużył oczy.
-Czyżbyś miał problemy z samokontrolą? - uniosłam prawą brew.
-Nawet mistrzowi zdarzają się wpadki. - wzruszyłam ramionami, by okazać bezsilność wobec owej sytuacji. Tańczyliśmy bardzo blisko siebie, nie był tak dobrym tancerzem, jak Lysander, ale nie mogłam narzekać. Był wyższy  od białowłosego, co sprawiało więcej kłopotu, by utrzymać nasze twarze bliżej siebie, co rusz czułam na szyi jego oddech, gdy coś mówił, jego usta delikatnie obijały się o moją skórę, wywołując przyjemny dreszcz.
-Muszę się napić. - byłam na tyle blisko jego ucha, że nie musiałam krzyczeć, by cokolwiek usłyszał. Ruszyłam do barku. Na wysokich, barowych stołkach siedziało kilka osób, w tym Melania, wydawała się nieźle wstawiona.
-Uhuhu, komuś tutaj szumi. - zagwizdałam i nalałam sobie wódki w celu zrobienia drinka.
-Oo, jest i podpuszczalska suka! - wybełkotała głośno.
-Co Ty pierdzielisz?! - zmarszczyłam brwi, do jasnej cholery, co Ci ludzie do mnie mają.
-Ty i Nataniel, odbiłaś mi go! - oskarżyła mnie, mimo upojenia alkoholowego, była w stanie krzyczeć, co prawda ciężko było cokolwiek zrozumieć, niemniej jednak był to krzyk.
-Na litość boską. Po pierwsze, nie jest Twój. Po drugie, nie kręcę się wokół niego, jego siostra wystarczająco odstrasza. Po trzecie coś Ty sobie ubzdurała? - początkowo pokazywałam na palcach, który argument z kolei wymieniam, a potem rozłożyłam ręce w błagalnym geście.
-Co tu się znowu dzieje? - Rozalia stanęła za mną i zarzuciła mi rękę na ramie.
-Melania ma dość. - wytłumaczyłam. Moja oskarżycielka, nie odezwała się słowem, więc postanowiłam wziąć drinka i odejść od tej wariatki.
      Wyszłam na taras, odpaliłam papierosa i mocno zaciągnęłam, przytrzymałam dym w moich płucach, by po chwili wypuścić go w formie kółek o nieregularnym kształcie.
-Raka karmisz. - czerwonowłosy odebrał mi fajkę.
-Złodziej. - pokazałam mu język.
-Czyżby? Przecież się podzielę.. - mruknął i zbliżył twarz do mojej. Patrzyłam w jego oczy, jak zahipnotyzowana, czekoladowe tęczówki wydawały się być bezdenne. Powoli wyciągnęłam brodę w kierunku jego twarzy. Pochylił się jeszcze bardziej i delikatnie wdmuchał dym tytoniowy do moich ust. Wciągnęłam go do płuc i nieznacznie odsunęłam, by go wydmuchać.
-Widzisz, nie jestem samolubny. - uniósł brwi do góry.
-Yhm. - kiwnęłam głową, nie wiem, dlaczego, ale każdy jego ruch mnie hipnotyzował.
-Impreza powoli się kończy, powinniśmy zatańczyć, inaczej będziesz mi marudzić przez kolejne lata. - przewrócił oczami, zamyśliłam się. Halo?! Lata?! Czy on powiedział lata?! Czyli zamierza spędzić ze mną kolejne lata?! Musiałam pilnować, by moje oczy utrzymały się w oczodołach.
-Nie chce być niemiły, ale zamknij buzie, nie brakuje tutaj much i innych. Coś ci wleci, udławisz sie... - pomachał rękami. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że moje usta faktycznie są otwarte. Posłusznie zamknęłam buzie.
-Chodź. - chwycił moją rękę i ruszyliśmy na parkiet. Postanowiłam wziąć się w garść i przywrócić moją pewność siebie.
    Tańczyliśmy bardzo blisko siebie, co jakiś czas czułam jego oddech na swoim ciele, jego dłonie często zatrzymywały się na moich biodrach. Niekiedy mój tyłek ocierał się o jego ciało. Dom pustoszał, zostało już tylko kilka osób. Widziałam, że zbliża się do nas Rozalia. Odsunęłam się od Kastiela, który tylko wzruszył ramionami.
-Muszę się zbierać. Nie wiem, już jak mam na imię! - Roza krzyczała i chichotała jednocześnie, miała racje, była w kiepskim stanie.
-Odprowadzę Cie. - zadeklarowałam, martwiłam się o nią.
-Nie trzeba, śpię u Leo, pójdę z Lysandrem. Może czas na drugiego brata. - puściła mi oczko, wiedziałam, że żartuje. Kochała Leo ponad wszystko i nigdy nie zniszczyłaby ich uczucia przez romans z jego młodszym bratem.
-Kocham Cie, wariatko. - cmoknęłam ją w policzek. Wyszli razem z Lysem i Natanielem, chwile później wyszli pozostali, głównie znajomi Kastiela. Zostałam, sama nie wiedząc czemu.
     Kastiel wyłączył muzykę i opadł na kanapę.
-Kurwa, jaki syf. - skrzywił się i upił łyk nowo otwartego piwa.
-Nie większy niż zwykle po Twojej imprezie. - zabrałam mu butelkę.
-Ciesze się, że się dogadaliśmy. - powiedział to z wielkim trudem, widziałam, że mówienie o uczuciach nie jest jego codziennością, doceniałam te drobne momenty.
-Ja też. - Uśmiechnęłam się ciepło.
-Dobra koniec tych rozczulanek, oddaj piwo. - wyciągnął po nie rękę.
-Nie ma mowy! - delikatnie podniosłam głos. I cofnęłam rękę z piwem za siebie.
-Oddaj, Loraine. - zmienił ton głosu na bardziej stanowczy.
-Chyba kpisz, spadaj. - pokazałam mu język.
-Sama tego chciałaś. - nagle znalazł się nade mną wciskając mnie w kanapę, z tego wszystkiego upuściłam piwo na podłogę, rozlało się na dywan.
-Upss. - zrobiłam słodkie oczka, udając że to nie moja wina.
-Mam to w dupie, że je upuściłaś. - mruknął, jego spojrzenie zrobiło się jakby cieplejsze. Nie, ono nie było cieplejsze, jego oczy pociemniały i zmieniły tęczówki w lawę, gorącą, zdolną niszczyć każdy opór, jaki napotka na swojej drodze. Były mroczne i seksowne. Nie chciałam się już dłużej powstrzymywać i gwałtownie go pocałowałam.
     Całowałam go zachłannie, czując, że i on oddaje mi każdy pocałunek. Nasze języki tańczyły ze sobą, ciała stykały się, nie pozostawiając ani milimetra wolnej przestrzeni. Chciałam być jeszcze bliżej... Czerwonowłosy przeniósł swoje pocałunki na moją szyję, całował ją delikatnie i zmysłowo, wplotłam rękę w jego włosy, delikatnie się nimi bawiąc, oboje oddychaliśmy coraz szybciej. Jego ręka z mojej talii, wędrowała w dół. Kierował się w stronę mojego uda, by po chwili powrócić do talii.. Nie chciałam, by dłużej dominował. Delikatnie go od siebie odepchnęłam, zrozumiał o co mi chodzi i delikatnie sie podniósł, gdy już prawie siedział, usiadłam na nim nie przerywając pocałunków. Całowaliśmy sie, niczym dwoje spragnionych wzajemnie kochanków, całowaliśmy, jak dwie osoby rozdzielone na długi czas i w końcu połączone przez los. Całowaliśmy w sposób zakazany, nie znoszący sprzeciwu i kompromisu. Kastiel chwycił mnie i bez trudu podniósł, nie przerywał pocałunków, poczułam, że wchodzimy po schodach, by za chwile wylądować na łożku...

8 komentarzy:

  1. Z jednej strony fajnie, że się pogodzili, ale z drugiej...
    serio? :P
    w taki sposób? xD

    OdpowiedzUsuń
  2. O ezu! Awww... cudownie!Ten rozdział wygrywa 😍😍

    OdpowiedzUsuń
  3. To co? Następny będzie +18? ;3 Pisz szybko kolejny rozdział bo nie mogę się doczekać <3

    OdpowiedzUsuń
  4. W końcu XD Część którą uwielbiam :D

    OdpowiedzUsuń