sobota, 14 maja 2016

Rozdział 1

      Deszcz dzwonił o szyby, jego krople odbijały się od parapetu, spadając na ziemie, gdzie tworzyły błoto. Patrząc na ulewę na oknem, usłyszałam wjeżdżający na podjazd samochód. Tak, pomyślałam, oto mój transport na zesłanie. Powoli podniosłam się z krzesła, ustawionego jak najbliżej okna, zabrałam torebkę i skierowałam się w stronę drzwi. Przekraczając próg po raz ostatni rzuciłam okiem, jasno fioletowe ściany, szklane biurko, na którym stał komputer, a obok niego drukarka. Białe drzwi w przeciwległym końcu, prowadzące do garderoby. Miękki, puszysty, biały dywan. Czarna lampa stojąca obok dużego, czarnego łóżka. Tak, zostawiam to wszystko... Z cichym westchnieniem zamknęłam drzwi i zeszłam na dół.
      Wtedy ją zobaczyłam, piękna, zadbana, po czterdziestce. Stała w progu, czekając aż zejdę. Umilała sobie czas rozmową z moim ojcem.
-Witaj ciociu, jak zwykle wyglądasz niesamowicie-powiedziałam to neutralnym głosem, a więc kontrast pomiędzy moim tonem, a treścią wypowiedzi był tak duży, że wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
-Witaj kochanie, wszystko przygotowane. Możemy jechać.-odpowiedziała mi z uśmiechem.
-Tak, oczywiście, tylko pożegnam się z tata. Podeszłam do ojca, delikatnie go przytulając powiedziałam, że go kocham i będę tęsknić.Kilka słonych łez spłynęło po moich policzkach, resztę planowałam zostawić na pózniej.
-Skarbie, też cię kocham, wiesz o tym, zawsze możesz tutaj wrócić, dzwoń do mnie, jak najcześciej.-mówiąc to w jego oczach wezbrały łzy, przytulił mnie do siebie i pocałował w czubek głowy.
Odsunęliśmy się od siebie, posłałam mu ostatni uśmiech i skierowałam się w stronę samochodu. Na podjeździe stał duży, czarny, terenowy jeep. Moje szpilki grzęzły w błocie. Chciałam znaleźć się we wnętrzu pojazdu, byle tylko nie czuć tej oblepiającej moje włosy mrzawki. Ojciec szedł za mną z walizkami, sprawnie zapakował je do bagażnika. Ciocia zasiadła za kierownicą, a ja usadowiłam się w wygodnym fotelu pasażera. Wnętrze samochodu było piękne-kremowe, skórzane fotele były bardzo wygodne, panoramiczny dach wpuszczał możliwie, jak najwiecej światła, przejrzyste wnętrze sprawiało że kilkugodzinna podróż nie wydawała się taka zła.
         Ciocia ruszyła z podjazdu, po kilkunastu minutach opuściłyśmy miasto, kierując się w stronę autostrady. Oparłam wygodnie głowę, założyłam słuchawki i wpatrywałam się w szybę. Zostawiłam swoje dawne życie za sobą. Rozpoczynałam nowy rozdział, nie czułam jednak ekscytacji. Ciocia pokonywała kolejne kilometry, a ja obserwowałam zachodzące słońce, które boleśnie przypominało mi, o tym, że czeka mnie duża zmiana. Nazywam się Loraine, ale wszyscy nazywają mnie LOL.

2 komentarze:

  1. Zapowiada się ciekawie :D . Jestem również zaskoczona jak i zadowolona , że rozdziały pojawiają się tak często :D . Nie lubię zbyt długo czekać bo potem można się pogubić :D . Lecę czytać dalej :P dużo weny życzę ! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje, szkoda tylko, że pózniej Cie rozczarowało :( ale dzięki wielkie za komentarze ! :*

      Usuń