środa, 25 maja 2016

Rozdział 11

   Skończyłam, rozbrzmiewały  ostatnie dźwięki gitary. Po chwili wszystko ucichło.
-Nie wiedzieliśmy, że potraficie śpiewać, grać. - Rozalia wskazała najpierw na mnie, potem na Kentina.
-W dawnej szkole robiliśmy to cały czas. - przyznał Kentin.
-Chyba dobrze sobie radzicie. Ale i tak to nasz zespół wymiata, co nie Lys? - zapytał czerwonowłosy.
-Kastiel, gramy inne typy muzyki, ale mój głos jest niczym przy Loraine.- odpowiedział mu białowłosy.
-Powinniście sie zmierzyć w jakiejś bitwie kąpiel, czy coś. - stwierdziła Rozalia.
-To nie dla nas, my to amatorzy. - przyznałam.
    Po paru godzinach postanowiliśmy położyć się spać. Każdy skierował się do swojego namiotu, nie mogłam zasnąć, więc wyszłam na zewnątrz i poszłam na molo. Siedziałam tam, słuchając muzyki, poczułam, jak ktoś siada obok mnie.
-Dalej wyglądasz pięknie. - kolejny komplement z ust Lysandra.
-Dziękuje, ponownie. - cicho sie zaśmiałam.
-Co tutaj robisz? - zapytał.
-Nie mogłam spać, więc przyszłam tutaj posiedzieć. Czasem lubię pobyć sama.
-To tak, jak ja. - chłopak uśmiechnął sie, a ja podałam mu słuchawkę. Przyjął ja i po chwili zaczął nucić. Dołączyłam do niego. Śpiewaliśmy cicho, patrząc sobie w oczy. Ta chwila była magiczna, poczułam dziwne ukłucie w środku. Mogłabym tak siedzieć godzinami i śpiewać. Byliśmy niczym Orfeusz i... Orfeusz. Eurydyka chyba nie była zbyt dobrą śpiewaczką. Zaśmiałam sie z własnego skojarzenia.
-Co Cie tak bawi? - zapytał Lys.
-Pomyślałam, że jesteśmy, jak Orfeusz i Orfeusz. No wiesz, z mitu. Nie wiadomo, jak śpiewała Eurydyka, a skoro o niej nie wspomniano, to chyba nie zbyt dobrze.
-Wiadomo jednak, że ich miłość przetrwała nawet smierć, a on zszedł po nią do Hadesu, przekonał martwe uszy, wystygłych Ofreuszy. -zacytował fragment znanej poezji śpiewanej.
-I w sobie masz swój Hadesu i w sobie cień głęboki. I bezład razem z ładem. - zacytowałam kolejny fragment. Lysander zaśmiał sie cicho. Robiłam się coraz bardziej senna, nie umknęło mu to. Odprowadził mnie pod namiot.
-Dziękuje za.. - w sumie nie wiedziałam za co. - za dzisiaj.
-Nie masz za co, szkoda, że nie wybraliśmy tej samej trasy, moglibyśmy razem..- urwał w połowie zdania.
-Tak, może innym razem. - podarowałam mu najpiękniejszy ze swoich uśmiechów. - Nie ścigaj się z obłokiem - był to kolejny cytat.
-Umarli się nie spiesza. - szepnął mi do ucha i delikatnie pocałował w policzek, po czym odszedł do swojego namiotu.
    Położyłam sie koło Rozalii i zasnęłam z uśmiechem na ustach. Następnego dnia rano dyrektorka oznajmiła, że zostaniemy podzieleni na grupy, dostaniemy mapę i każdy musi znaleźć skarb. Informacje bedą cenniejsze niż cokolwiek innego. W rożnych punktach bedą czekały osoby, które ów informacji nam udzielą. Każdy musiał wylosować kartkę. Było ich łącznie dwadzieścia, drużyny czteroosobowe. Losowanie rozpoczęła Rozalia.
-Niebieski! - krzyknęła.
Dalej losował Kentin i Nataniel, obaj mieli zieloną. Potem ja- czerwień. Viola i Kim także miały niebieski. Lysander sięgnął do woreczka.
-Czerwony. - oznajmił i stanął obok mnie. Kastiel wylosował zielony. Cztery inne osoby żółty, a kolejne cztery czarny. Do mojej drużyny dołączył Armin i Alexy.
Dyrektorka oznajmiła, ze możemy zaczynać. Każda grupa ruszyła w inną stronę, musieliśmy wybrać kapitana, został nim Armin. Szliśmy przed siebie i natrafiliśmy na pierwszy punkt informacyjny.
-Witajcie czerwoni, mamy dla was informacje. - oznajmiła kobieta ubrana w czerwoną koszulkę.
-Super dawać! - krzyknął Alexy.
-Nie ma nic za darmo. Zadanie za informacje. - odpowiedziała. - dwoje z was musi coś zrobić. Wybraliśmy do zadania bliźniaków. Jeden z nich miał zawiązane oczy, a drugi musiał go nawigować, by dobrze uderzył w zawieszoną na drzewie kulę.
-Lekko w prawo..- zaczął Armin. - w prawo debilu, to jest lewo! - krzyknął. Alexy skierował kij w prawidłową stronę. Po kilku próbach, udało się.
-Miło mi wam wręczyć kopertę. - kobieta podała ją mnie. Otworzyłam ją i pokazałam reszcie, był tam kran.
-Co? Tyle starań żeby dostać obrazek kranu?! - Armin był bardzo wzburzony.
-Powodzenia. - życzyła nam kobieta i oddaliliśmy sie. Szliśmy według mapy, dotarliśmy do miejsca, w którym był X , ale nie było widać żadnego punktu informacji.
-Super, przecież nawiguje nas Alexy, on nie wie co to prawo, a co lewo. - stwierdził jego brat.
-Damy radę. - powiedziałam i uniosłam głowę. Nad nami wisiał worek. Ale przy drzewie nie było drabinki. - patrzcie w górę. Musimy sie tam dostać.
-To proste ktoś z nas cię podniesie. - stwierdzili równocześnie bliźniacy.
-Może jej sie coś stać. - powiedział Lysander.
-Nic mi nie będzie, damy radę. No dobra, kto mnie podnosi? - zapytałam.
-Ja, nie żeby coś, ale nie ufam pozostałym, bez urazy. - zaśmiał sie białowłosy. I wziął mnie na race. To nie wystarczyło. Musieliśmy stworzyć swego rodzaju piramidę. Gdy chwyciłam worek i postawili mnie na ziemi niemal od razu go otworzyłam, było w nim zdjęcie mostu w San Fransisco.
-To są jakieś jaja, obrazki?! - Armin był coraz bardziej zły.
-To musi mieć jakieś znaczenie. - powiedział Lysander.
-Zgadzam się, to coś znaczy, dowiemy sie co. - powiedziałam. Przed nami jeszcze dwa punkty, udało nam się zdobyć pozostałe dwie koperty. W jednej było zdjęcie łódki, a w drugiej zdjęcie desek. Mapa doprowadziła nas z powrotem do naszego obozu, czekała tam już grupa niebieska. Dyrektora pilnowała jednak byśmy nie rozmawiali z przeciwnikami i pozwoliła nam odpocząć i poczekać na innych. Po ponad godzinie dotarli czarni, żółci i niebiescy, w drużynie Kastiela nastrój był conajmniej fatalny. Ich miny nie wróżyły nic dobrego. Dyrektora przystąpiła do objaśniania kolejnego punktu zadania. Musieliśmy wywnioskować ze zdjeć, miejsce do którego mamy sie udać. Rozpoczęła sie dyskusja. Każda grupa robiła to samodzielnie...



Dziękuje za komentarze ❤️ Możliwe, że przez następne dwa dni nic sie nie pojawi, bo wyjeżdżam na dłuższy weekend. Niemniej jednak postaram się coś napisać i poproszę, by ktoś z moich znajomych to tutaj wrzucił albo jakoś ogarnę to samodzielnie. No nic zobaczymy, wiele z Was pewnie też ma dłuższy weekend, korzystajcie z niego!

7 komentarzy:

  1. Ohhh dłuższy weekend zazdroszcze ;< * ja w piątek w pracy..ale tylko do 14 ^^!*

    "-Lekko w prawo..- zaczął Armin. - w prawo debilu, to jest lewo! " - jakbym słyszała moja siostrę, jak pomaga mi przy jazdach * tak mam czasami jeszcze problem przy skrecaniu lewo, prawo * Jak nic moim bratem mógłby być Alexy xD Fajne zadania tez bym się tak z chęcią zabawiła ^^! Pozdrawiam cieplutko i życzę udanego weekendu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahah, też mam problem z prawo/lewo, zawsze jak jadę samochodem to gdzieś, źle skręcę bo słucham nawigacji x.x hahah. Pozdrawiam i oby godziny w pracy leciały szybko!

      Usuń
    2. Ohh zleci szybko :P Jak coś zapraszam jeszcze do głosowania u mnie na blogu w sprawie Yuryi. Ankiete zamykam 1 czerwca 2016 ^^ jeszcze raz życzę udanego długiego weekendu!

      Usuń
  2. Świetny :D Tak słodko z Lysandrem ♥ I tak fajnie się to rozwija wszystko :)
    Czekam na więcej i życzę miłego weekendu :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam!
    Rozdział 10/10, jak zwykle. Nie wyłapałam żadnego błędu.
    Coraz bardziej zaczynam lubić to opowiadanie.
    Słodziaśna ta sytuacja z Lysandrem. Czekam na więcej, bo również ja mu kibicuję <3 .
    Mogę nie być aktywna, bo jadę na 3-dniowe wakacje :D
    Pozdrawiam przesyłając 100 kg/l weny! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje, za komentarz i czytanie ❤️ Cieszę sie, że coraz bardziej ci sie podoba.. Udanego weekendu!

      Usuń