sobota, 14 maja 2016

Rozdział 3

      Obudziłam się bardzo wcześnie, to chyba przez te nerwy. Stresowałam się na myśl, jak będzie wyglądał mój pierwszy dzień w szkole. Nigdy nie należałam do outsiderów. W starej szkole wszyscy znali się od dzieciństwa. Każdy nowy miał problem z wbiciem do jakiejś grupki. Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie. Wskazywał 6:30. W szkole miałam zjawić się o 9. Niestety nie wiedziałam, jak daleko się znajduje, a spóźnienie było ostatnia rzeczą jakiej pragnęłam. Podniosłam się z łóżka i skierowałam do łazienki.
     Weszłam pod prysznic, puściłam gorącą wodę, która chociaż na chwilę pomogła mi się zrelaksować. Użyłam ulubionego malinowego szamponu, który przypomniał mi dom. Nawet nie sądziłam, że ciocia zadba, o wszystko z taką precyzją. Stwierdziłam, że dość już tej kąpieli, czas zmierzyć się z nieznanym. Wychodząc z pod prysznica, wzięłam śnieżnobiały ręcznik, leżący na podgrzewaczu. Był bardzo miękki, ciekawe, jak to możliwe. Podeszłam do blatu, przy którym były dwie umywalki, energicznie wyszczotkowałam zęby, włączyłam suszarkę i przystąpiłam do suszenia włosów. Hałas, jaki z siebie wydawała pozwolił mi poczuć się pewniej, cisza zawsze mnie przerażała. Spojrzałam na siebie w lustrze. Miałam nienaturalnie duże, czarne oczy, pełne czerwone usta, przez co wielokrotnie posądzano mnie o używanie szminki, czego jednak nie robiłam. Moje oczy, zbyt duże w stosunku do twarzy, obramowane były długimi, czarnymi i przede wszystkim gęstymi rzęsami. Miałam białe, długie do pasa włosy. Moja cera w tym świetle wygladała niemal nieskazitelnie, niestety swoim odcieniem nie pasowała do czarnych oczu. Nikt nie był w stanie wyjaśnić tego fenomenu, czarne oczy, blada cera i białe włosy? Oto cała ja.
    Udałam się do garderoby w celu wybrania sobie stroju na dziś. Był to mój pierwszy dzień, a więc musiałam wyglądać dobrze,nie było innej możliwości. Wybrałam białą sukienkę, sięgającą połowy ud, na górę założyłam czarna, skórzaną kurtkę, której rękawy podwinęłam. Nie mogąc się powstrzymać ubrałam także czarne, skórzane koturny, co prawda nadające się na sezon letni, ale było jeszcze dosyć ciepło. Nigdy nie chodziłam w butach innych niż obcasy. Dodawały mi wzrostu i modelowały delikatnie sylwetkę. Tak ubrana obejrzałam się w lustrze, szybko dobrałam biżuterie i torebkę i udałam się do kuchni, by zjeść śniadanie.
       Wchodząc do kuchni spostrzegłam kobietę. Byłam w szoku. Kim ona jest? Co robi w tym domu? Może to włamywaczka? Może morderczyni? Tak, tak. Na pewno. Moja wyobraźnia dała o sobie znać. Kobieta spostrzegła szok malujący się na mojej twarzy i szybko wyjaśniła sytuacje. Okazało się, że pomaga cioci w gotowaniu. Zapytała o moje alergie, nawyki żywieniowe, preferencje smakowe... Przygotowała mi śniadanie oraz drugie śniadanie do szkoły. Muszę przyznać, ze nigdy nie jadłam tak dobrej jajecznicy. W domu ani ja ani tata nie potrafiliśmy nic ugotować. Nagle do kuchni wszedł wysoki, ciemnowłosy mężczyzna, mógł mieć około trzydziestu lat.
-Witaj, jestem Michael, pracuje dla twojej cioci, zawiozę cię dzisiaj i odbiorę ze szkoły.-miał bardzo ciepły głos, zaskakująco młody.
-Dzień dobry Panu, jestem Loraine. -odpowiedziałam, ciagle się uśmiechając.
-Żaden Pan, jestem Michael, mówiłem ci już. Poza tym nie jestem taki stary.-zaśmiał się serdecznie. Wiedziałam,że się polubimy.
      Spojrzałam na zegar na piekarniku, była 8:10. Zapytałam Micheala, jak daleko jest do szkoły, powiedział, że bardzo często są korki i najlepiej gdybyśmy już wyjechali. Skierowaliśmy się do garażu, gdzie czekało na nas ekskluzywne AUDI, nie znałam tego modelu, ale robił wrażenie. Michael otworzył przede mną drzwi samochodu. Kiedy jechaliśmy do szkoły pytał o moje oczekiwania związane z dzisiejszym dniem oraz o to, ile mam lat. Odpowiedziałam, że szesnaście, był tylko 4 lata starszy niż ja. Oczywiście na początku źle oceniłam jego wiek, zastanawiało mnie to, co taka młoda osoba robi u mojej cioci, nie miałam jednak odwagi zapytać. Podjechaliśmy pod szkołę, część ludzi przyjechała rowerami inni szli od strony przystanku. Wzbudziłam niemałe zainteresowanie. Michael podszedł i otworzył mi drzwi, uściskał mnie i życzył powodzenia. Nie miałam watpliwości, że stanie się mi bliski, był bardzo otwarty i serdeczny. Dostałam od cioci sms'a, w którym życzyła mi powodzenia. Wzięłam głęboki oddech i skierowałam się w stronę wejścia do szkoły. Idąc czułam na sobie spojrzenia gapiów. Nie było to dla mnie krępujące, zdawałam sobie sprawę z własnej urody. W poprzedniej szkole należałam do elity popularnych. Nie szczególnie mi to schlebiało, ale taki był fakt. Moje rozpuszczone włosy delikatnie kołysały się na moich plecach, szłam pewnie przed siebie. W pewnym momencie drogę zagrodziła mi starsza kobieta. Okazało się, że to dyrektorka, skierowała mnie do pokoju gospodarzy, gdzie miałam odebrać kod do szafki, plan lekcji i mapę szkoły. Nie miałam problemu z odnalezieniem właściwego pomieszczenia. Na drzwiach widniał napis: pokój gospodarzy.
      Weszłam śmiało przez drzwi i ujrzałam dwie dziewczyny, jedna blondynka, która na mój widok zaniemówiła. Uśmiechnęłam się do niej i przedstawiłam. Druga, rudowłosa zaśmiała się, z rekacji koleżanki i podała mi rękę. Wyjaśniłam po co przyszłam, a one powiedziały,że  tylko główny gospodarz może mi wręczyć kod do szafki. Nie pozostawało mi nic innego, jak czekać. Usiadłam obok nowo poznanych dziewczyn, wypytywały o szkołę. Opowiadały o tutejszym liceum, gdy nagle otworzyły się drzwi.
-Cześć wszystkim, ale piękna pogoda, prawda? Mamy dzisiaj dużo spraw do załatwienia.- głos chłopaka był ciepły, stonowany i uroczy, jakby należał do małego chochlika. Odwróciłam się by zobaczyć, jak wyglada właściciel tego ujmującego głosu. Oboje zaniemówiliśmy. Był to wysoki blondyn, jego oczy przypominały kolorem płynne złoto, miał delikatną twarz chłopca, nie mężczyzny. On także na mnie patrzył, dodatkowo na jego uroczej twarzy pojawił się rumieniec.
-Cześć, jestem Loraine, ale wszyscy mówią na mnie LOL, to pewnie ty jesteś głównym gospodarzem, miło cię poznać.- mój głos zabrzmiał bardzo pewnie, nie załamał się, mimo tego, że widok chłopaka nie pozwolił mi się skupić na tym, co mówię.
-Witaj, jestem Nataniel. Ciebie także miło mi poznać. Jesteś zapewne nową uczennicą, mam dla ciebie plan, mapę i kod.- zaczął przeszukiwać swoje rzeczy aż w końcu znalazł to czego szukał i podał mi z uśmiechem.
       Skierowałam się do wyjścia, jednocześnie dziękując za pomoc, pomachałam nowo poznanym dziewczynom i życzyłam wszystkim miłego dnia. Wychodząc rzuciłam ostatnie spojrzenie Natenielowi, on rownież mi się przyglądał. Znalazłam się na korytarzu, szybko sprawdziłam plan lekcji, odszukałam na mapie odpowiednią salę i udałam się w jej kierunku. Nagle zadzwonił dzwonek oznajmiający lekcje, stałam przed salą, a każdy obecny patrzył na mnie, jakbym była kosmitą. No cóż, pomyślałam. Widocznie rzadko widują nową twarz. Przewróciłam oczami, a nauczyciel od biologii wpuścił nas do sali.

2 komentarze:

  1. Opowiadanie nieźle się zapowiada ☺ Czekam na next ☺ PS: Pierwsza 😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje. Na pewno pojawią się kolejne rozdziały :D <3

      Usuń