poniedziałek, 16 maja 2016

Rozdział 4

    Weszłam do sali i zatrzymałam przy biurku, aby moc przedstawić się nauczycielowi. Pozostali zajęli swoje miejsca. Pan Smith poprosił mnie, bym zajęła dowolne miejsce. Rzuciłam okiem na salę, wybrałam miejsce w ostatniej ławce. Kilkanaście par oczu śledziło każdy mój ruch. Usiadłam i rozejrzałam się. Przede mną siedział czerwonowłosy chłopak, a obok niego białowłosy. Moją uwagę zwróciła białowłosa dziewczyna, siedząca dwie ławki przede mną. Gdy obróciła głowę na bok, by spojrzeć przez okno mogłam podziwiać jej twarz. Była zachwycająca, nieludzko wręcz piękna. Lekcje minęła szybko, gdy zadzwonił dzwonek, byłam gotowa do wyjścia. Gdy tylko znalazłam się na korytarzu, ktoś złapał mnie od tyłu za rękę.
-Cześć. Potrzebujesz może pomocy? - białowłosa dziewczyna z lekcji biologii wpatrywała się we mnie.
-Hej. Nie, dlaczego pytasz? - zaskoczyła mnie.
-Yhm... Cały czas na mnie patrzyłaś, więc pomyślałam, że chcesz o coś zapytać. - odpowiedziała mi z uśmiechem.
-Eee...nie. Przepraszam, nie chciałam, żebyś poczuła się skrępowana. Jesteś na prawdę piękna.- pewnie pomyśli sobie, że jestem homoseksualna...
-Aaa, dziękuje. W takim razie już pójdę. A tak przy okazji jestem Rozalia.- białowłosa uśmiechała się serdecznie, w jej oczach tańczyły wesołe ogniki, piękne imię i piękna właścicielka. Życie nie jest sprawiedliwe.
-Jestem Loraine, w skrócie LOL. - odwzajemniłam jej uśmiech. Zaczęła się oddalać, a ja podążyłam za nią. Skoro jesteśmy razem w klasie to już wiem, gdzie mam iść na następna lekcje.
      Zajęcia minęły mi w ekspresowym tempie. Skończyły się punktualnie o 15. Michael miał przyjechać dopiero o 15:45. Udałam się na dziedziniec, gdzie usiadłam na ławce. Sporo uczniów kłębiło się pod placówką. Śmiali się, umawiali na wieczorne wyjście. Zamknęłam oczy, założyłam słuchawki i rozkoszowałam ciepłymi promieniami słońca rozlewającymi się po mojej twarzy, szyji, dekolcie. Nagle ktoś przesłonił mi źródło ciepła. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Rozalię.
-Jak tam pierwszy dzień? Podoba Ci się szkoła? Jak nauczyciele? Daleko mieszkasz? - wyrzucała z siebie pytania z szybkością karabinu maszynowego.
-Szkoła, jak szkoła. Każda jest taka sama. Nauczyciele są mili, uczniowie patrzą na mnie, jak na UFO. Nic nowego. - zaśmiałam się, a ona mi zawtórowała.
-Chodź ze mną. - wstała pociągając mnie za rękę. Udaliśmy się za budynek szkoły i stanęłyśmy za niewielka budką. Rozalia wyciągnęła paczkę fajek.
-Palisz? - zapytała, poddając mi paczkę.
-Tak, ale mam swoje. - wyciągnęłam papierosy z uśmiechem. Jak dobrze, że ktoś tutaj pali.
Zaczęłyśmy rozmowę o tutejszych uczniach. Przerwało nam nadejście dwóch chłopaków. Od razu ich rozpoznałam, siedzieli przede mną na biologii.
-Cześć Rozalia. - czerwonowłosy zbliżył się do niej i delikatnie przytulił.
-Witaj Kastiel, to LOL. - z uśmiechem wskazała na mnie. Chłopak skinął głowa w moją stronę i odpalił papierosa. Ja właśnie kończyłam palić swojego, rzucając niedopałek na ziemię.
-Cześć, jestem Lysander. - białowłosy chłopak podał mi dłoń. Uścisnęłam ją.
-Miło było was poznać, ale muszę już iść. - szybko cmoknęłam Rozalię w policzek. Zawsze robiłam tak z moimi znajomymi, wydawało się to naturalne. Pomachałam chłopakom i ruszyłam przed budynek szkoły. Tam czekał na mnie Michael. Otwierając przede mną drzwi, na jego twarzy błądził uśmiech.
-Uuu pachniesz jak popielniczka, nie ładnie, nie ładnie.- mówiąc to nie przestawał się uśmiechać.
-Ty za to, jak francuskie perfumy.- odpowiedziałam mu również z uśmiechem. On także śmierdział papierosami.
Oboje zaczęliśmy się śmiać. Gdy przybyliśmy do domu, ciocia już na mnie czekała. Ona także wyczuła zapach papierosów, ale oszczędziła sobie pogadanki. Sama była wieloletnią palaczką. Zjadłyśmy razem pyszny obiad. Rozmawiałyśmy o szkole i planach na weekend. Ciocia wypytywała, czy kogoś poznałam.
-Tak, Rozalię. Wydaje się być bardzo miła. Jest prześliczna. - odpowiedziałam zgodnie z prawda, ciągle pamiętając twarz dziewczyny.
-Wiem, o kim mówisz. To prawda, ale muszę przyznać, ze jesteście do siebie podobne.- mówiąc to ciocia uśmiechnęła się do mnie.
      Zastanowiłam się nad tym, co powiedziała. To fakt, byłyśmy podobne. Obie miałyśmy białe włosy, ciemne, długie rzęsy. Nasz postury były drobne, ale kształtów nam nie brakowało. Uśmiechnęłam się. Skończywszy posiłek, poszłam na górę. Wzięłam laptopa i postanowiłam napisać do dawnych znajomych. Krótko popisałam z przyjaciółmi i napisałam maila do taty.
Wieczorem ciocia zawołała mnie na dół. Obejrzałyśmy razem film i zajadałyśmy się pizzą. Komedia, była bardzo zabawna, co skutkowało miło spędzonym czasem. Na koniec dałam jej buziaka w policzek i życzyłam dobrej nocy.
        Skierowałam się do łazienki, gdzie nalałam wody do wanny. Wrzuciłam musującą kulkę i zanurzyłam w powstałej pianie. Całe obawy dzisiejszego ranka wydawały mi się bezpodstawne. Miałam nadzieje, że i jutro spotkam się z Rozalią. Skończyłam kąpiel i położyłam się do łóżka. Rozmyślałam jeszcze chwilę nad nowymi twarzami. Zasnęłam, mając w głowie obraz białowłosego chłopaka.

4 komentarze:

  1. Fajny rozdział <3 No ojojoj nie spodziewałam się tego po tobie LOL! Życzę weny i do następnego rozdziału!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje. Wena jest, ale nie wiem jak to wszystko dobrze ubrać w słowa ❤️❤️❤️

      Usuń
  2. Hmm , tak jak myślałam ;o . Jest super ! Tylko... troszkę się zdziwiłam Rozalia pali ? ;/ . Nie chce Cię urazić , Ale troszkę dziwnie się to czytało .. No i Kastiel , przytulas na powitanie ? To do niego nie podobne , no ale to twoje opowiadanie i każdy ma prawo przedstawic wszystko wobec swojej wyobraźni :D To tylko moje zdanie :D Poza tym bardzo dobrze i lekko się czyta , naprawdę można się wczuć :P Pozdrawiam i weny oczywiście życzę ! :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm tak, jak piszesz, każdy widzi to inaczej, ja nie chce tworzyć kolejnego opowiadania że słodką Rozalią i dupkiem Kastielem, takich są setki, czas na coś innego, co nie oznacza, że pozbawie tych bohaterów ich cech szczególnych :) dziękuje i nie uraziłaś, ma prawo Ci sie nie podobać i nie neguje tego :D

      Usuń