Nadszedł wyczekiwany dzień imprezy, dosłałam dodatkowe zaproszenie dla Kentina. Po skończonych lekcjach pobiegłam do domu. O 16 miała przyjść Rozalia, a o 19 cała reszta. Wbiegłam do domu, by jeszcze chociaż chwile porozmawiać z ciocią i życzyć jej udanej konferencji.
-Cześć, jest tu ktoś? Ciociuuu???? - chodziłam po domu i krzyczałam, jak głupia.
-LOL, tu jestem! - usłyszałam krzyk z garażu. Szybko tam pobiegłam. Ciocia akurat pakowała swoje rzeczy.
-Kochanie, bądźcie grzeczni. Zaraz przyjdzie pani Emeryll, naszykuje jedzenie. Dlaczego Michael cię nie przywiózł? -ewidentnie skoczyło jej ciśnienie.
-Spoko, miał coś do załatwienia. Nie jestem już mała. Trafiłam do domu.
-Jego obowiązkiem jest cię wozić, gdzie chcesz i kiedy chcesz - prawie krzyczała.
-Ciociu widzę, że się stresujesz, spokojnie, udanej konferencji. - pocałowałam ją w policzek.
Pożegnałyśmy się, a ja usłyszałam dzwonek, do drzwi. Otworzyłam je i zaprosiłam Rozalię do środka. Jej mina mówiła wszystko, nie spodziewała się, że mieszkam w takim miejscu.
-Wooow to się nazywa chata, czemu nic nie mówiłaś?- Rozalia rozglądała się po całym domu.
-To nic takiego, to tylko dom. Jak weszłaś? - byłam zdziwiona, przez bramę nie powinna przejść, chyba że ktoś jej otworzył.
-Jakaś babka mnie wpuściła. Pewnie twoja ciocia. To dziwne, że mieszka tu tak długo, a ja jej nie znam.
-Nie, wyjechała chwilę temu. - wyjrzałam przez okno i zobaczyłam panią Emeryll. Wskazałam na nią i zapytałam białowłosą, czy to ona ją wpuściła. Opowiedziała twierdząco. Wyjaśniłam, że to gospodyni.
-Co? Macie gosposię? Wiedziałam, że jakiś przystojniak cię wozi do szkoły,ale to? Zadziwiające. - Rozalia zaczęła się śmiać. Poszłyśmy na górę.
Rozalia rozglądała się po pokoju i zapytała, jaki kostium wybrałam. Odpowiedziałam, że będę aniołem. Ona natomiast wybrała Julię, a Leo Romea. Zaczęłyśmy się śmiać z własnych pomysłów. Przebrałyśmy się, pomalowałyśmy i zeszłyśmy na dół, po drodze mijając wielkie lustro. Zatrzymałyśmy się przy nim. Rozalia była ode mnie odrobine wyższa, ale obie miałyśmy na sobie szpilki. Ubrana była w blado różową sukienkę z bufiastymi rękawami. Na głowie miała wianek ze stokrotek. Na stopach szpilki w kolorze sukienki. Jej makijaż był delikatny i niewinny. Ja wybrałam białą sukienkę, bez ramion, z tiulem. Na stopach miałam białe szpilki, a na głowie złotą opaskę pełniącą funkcje aureoli. Mój makijaż był bardziej wyzywający i nie pasował do anioła, można było go uznać nawet za seksowny. Włosy miałam rozpuszczone i delikatnie zakręcone. Uśmiechałyśmy się do własnych odbić. Zeszliśmy na dół, gdzie pani Emeryll właśnie zbierała się do wyjścia. Wyjaśniała, że wszystko gotowe i mam się o nic nie martwić, Michael właśnie rozkładał alkohol na stole i zamierzał zawieźć panią Emeryll. Pożegnałam się z nią, życząc miłego wyjazdu.
-Coś jest między wami? - zapytała Rozalia wskazując na plecy Michaela kierującego się do garażu.
-Dobrze się dogadujemy, to wszystko. - odpowiedziałam.
Razem z Rozalią poszłyśmy obejrzeć salon. Zasłony były zasłonięte, więc w pokoju panował półmrok. W rogu stały dwa stoły, na których było ułożone jedzenie i napoje. W rogu stał stolik gdzie ktoś uczynny poustawiał szklanki mi alkohol, na podłodze stały kraty z piwem. Postanowiłyśmy włożyć trochę alkoholu do lodówki, okazało się jednak, że było w niej już go pełno. Punktualnie o 19 rozbrzmiał dzwonek. Podeszłam do domofonu, otwierającego bramę. Wpuściłam do środka kilkoro znajomych. Byli to bliźniacy, Lysander, Leo, Kastiel, Viola, Kim, Peggy, Marcell, Kevin. Niedługo potem dołączył Nataniel i kilka innych osób ze szkoły.
Każdy z nich miał na sobie inny kostium. Viola przebrała się za kobietę kot, Peggy za narzeczoną frankensteina, Kim była wiedźmą. Armin był wilkołakiem, a Alexy wampirem. Nataniel, jak przystało na głównego gospodarza wybrał stonowany kostium- detektywa. Lysander przypominał hrabiego Draculę, a Leo Romea. Najbardziej przykuł moją uwagę Kastiel. Co prawda wybrał kostium pasujący do osobowości, ale będący opozycją mojego- diabeł. Wsród znajomych znalazło się miejsce na czarodziejkę, ducha, baletnicę, króla, królową...
Wszyscy wydawali się zszokowani stanem domu. Nic nie mówili, ale uważnie się rozglądali. Rozalia puściła muzykę i porwała Leo do tańca. Cześć osób popijała piwo, inni drinki. Ja wybrałam piwo i z papierosem wyszłam na balkon. Viola zawołała mnie, bo ktoś dzwonił na domofon, okazało się, że to Kentin. Gdy tylko wszedł do domu mocno mnie uściskał i dał buziaka w policzek. Jego kostium przypominał zombie boya. Szybko zaproponował taniec. Przetańczyliśmy kilka piosenek, wypiliśmy parę kolejek, a mnie zaczynało szumieć w głowie. Usiadłam na kanapie i zaczęłam rozmowę z Natanielem.
-LOL to świetna impreza! - starał się przekrzyczeć muzykę.
-Yhm dzięki! Napijemy się? - zaproponowałam.
-Chyba już nie powinnaś pić. - wydawał się zaniepokojony.
-Nie wiesz, co ja powinnam. - zaśmiałam się.
Wstałam i podeszłam do Rozalii tańczącej z Leo.
-Odbijany! -krzyknęłam.
Pociągnęłam białowłosą za sobą i weszłyśmy na stół.Zaczęłyśmy tańczyć w rytm muzyki. Widziałam zaniepokojone spojrzenie Nataniela. Nie zwracałam na to uwagi, Rozalia chwyciła moją twarz w dłonie i złożyła na moich ustach pocałunek. Obie zaczęłyśmy się śmiać. Po chwili podszedł Leo ściągając dziewczynę ze stołu i zaczął z nią tańczyć. Poczułam ręce na moich biodrach. Ktoś sciągał mnie ze stołu. Poczułam znajomy zapach i wtuliłam się plecami w chłopaka. Obróciłam się i pociągnęłam go za rękę, na parkiet. Podczas tańca jego usta niby przypadkiem musnęły mój policzek. Pod wpływem ruchu, alkohol powoli opuszczał moje ciało. Podniosłam oczy i spojrzałam na białowłosego. Uśmiechnął się.
Zabawa trwała w najlepsze, ale mnie wzywał głód nikotynowy. Wyszłam na papierosa. Oparłam się o mury domu i zaciągnęłam dymem. Zaraz obok mnie pojawił się Kastiel. Zignorowałam go, jak zawsze.
-Zawsze już będziesz udawać, że nie istnieje? - chłopak skierował na mnie swoje czekoladowe oczy.
-Niczego nie udaję. To ty zacząłeś.- odpowiedziałam i poczułam, jak moje oczy robią się wilgotne. Co?! Dlaczego mi przykro?
-Już taki jestem, to nie znaczyło, że cię nie lubię.- wciąż na mnie patrzył. Podchodząc bliżej.
-Mhm. - bąknęłam i wypuściłam dym, by ponownie się zaciągnąć. Kastiel podszedł bliżej i zniżył głowę. Nasze usta dzieliło tylko pare milimetrów. Powoli wypuściłam dym, a on go wciągnął. Uśmiechnęłam się. Na jego twarzy wykwitł tak dobrze mi znany ironiczny uśmieszek.
-Przepraszam, jeśli Cię kiedyś uraziłem. - w jego głosie brzmiała szczerość.
-Wybaczam.- popatrzyłam mu w oczy.
-Nie pasujesz na aniołka. Chociaż dzisiaj się przyciągamy. Mam na myśli przeciwne stroje.- szybko wyjaśnić Kastiel.
-Tylko Ty mogłeś wybrać kostium diabła, pasujesz idealnie. - zaśmiałam się serdecznie.
-Za to ty masz tyle wspólnego z aniołkiem, co ja z modelem Klein'a. - szybko zripostował. Zatkało mnie. Pierwszy raz popatrzyłam na jego twarz, ze szczególną uwagą. Mylił się, miał dużo wspólnego z modelem. Jego wzrost, magnetyczne spojrzenie, rysy twarzy, wyrzeźbione ciało. Zmieszałem się, a na moje policzki wpełzł rumieniec. Postanowiłam zmienić temat.
-Czyli od teraz przyjaciele? - zapytałam z nadzieją. On wydawała mi się dużo bardziej interesujący niż kiedykolwiek.
-Nie przesadzaj. Po prostu spadłaś z pierwszego miejsca na liście wrogów. - zaśmiał się. - Tak, możemy spróbować, ale wiesz, że na razie tylko Lysander ze mną trzyma. - czerwonowłosy wyraźnie się skrzywił.
-Tak, wiem, zobaczymy może i ja dam radę. - uśmiechnęłam się i popatrzyłam w jego czekoladowe oczy. - Chodź, zatańczymy. - pociągnęłam go za rękę.
Kiedy weszliśmy na parkiet oczy wielu osób były skierowane prosto na nas. Wydawali się zaskoczeni. No cóż, w końcu od dzisiaj darzymy się niby sympatią. Po kilku piosenkach poszliśmy się napić. Impreza powoli dobiegała końca, wszyscy zaczęli się rozchodzić do domów. Podziękowałam im za wspólną zabawę i obiecałam w najbliższym czasie zorganizować podobną. W drzwiach stał akurat Kentin, pożegnał mnie buziakiem w policzek. Kastiel i Lysander byli następni, przytuliłam każdego z nich, a białowłosy zaczął dziękować za świetną imprezę. Wychodząc Kastiel krzyknął, że akurat dzisiaj moje szpilki wyglądały pięknie. Zaśmiałam się pod nosem.
Nie musiałam sprzątać, jutro zajmie się tym ekipa sprzątająca, udałam się do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic i przebrałam w koszulkę i spodenki. Kładąc się do łóżka rozmyślałam nad tym, jak dobrze się złożyło, że ja i Kastiel jednak się dogadamy. Zasnęłam, po raz pierwszy nie zadręczając się sprawami związanymi z przyjaciółmi.
Przyjemny luźni rozdzialki :) Impreza jak nic musiała się udać ! :D Lol zaczęła dogadywać się z naszym kochanym Kassim tak ciekawe jak wyglądały jego początki z Lysandrem. Serio czasami się zastanawiam nad tym * doszłam dopiero do 3 odcinka w słodkim flircie więc nie wiem czy gdzies o było dopowiedziane*
OdpowiedzUsuńMiałaś parę błędów, że pisałaś w osobie męskiej, ale to pewnie wina translatora ja czasami pisząc na telefonie rozdział też tak mam i dopiero później sprawdzam :P
Wzięłaś nie tą opcje z obserwatorem jest tam taka druga. Też wcześniej się na nią nacięłam :P Życzę dalszej weny i czekam na nowe rozdziały :)
Dziękuje za zwrócenie uwagi. Zawsze jak napisze, to czytam jeszcze raz, ale tego typu błędy ciężko wyłapać, lepiej jeśli ktoś zwróci uwagę. ❤️
UsuńŚwietne opowiadanie! ♥ Mam nadzieję, że Lol (trochę mnie wkurza to przezwisko xD imię ma lepsze :D) będzie z Lysandrem :) Czekam na więcej i życzę weny :*
OdpowiedzUsuńTak imię, jest lepsze, ale zawsze jakoś decyduje sie pisać przezwisko, jest krótsze :> bardzo sie cieszę, że ktoś to czyta. Zobaczymy, z kim będzie Loraine.. Bohaterów jest całkiem sporo- do wyboru do koloru :D dziękuje, że czytasz i za komentarz ❤️
UsuńJeśli masz ochotę zapraszam na nowy rozdział . Pisze tutaj bo nie jesteś u mnie w zaobserwowanych :P Jeśli masz ochotę to zapraszam ^^
OdpowiedzUsuńJasne, że mam! Super, że napisałaś :D
Usuń+ już dodaje do obserwowanych, żebyś nie musiała mi nast. razem pisać haha :D
Usuń