sobota, 28 maja 2016

Rozdział 13

   Biegłam przed siebie, czułam wiatr smagający moją twarz, słyszałam muzykę ze słuchawek, powoli odczuwałam zmęczenie, nie przestawałam jednak biec. Kiedyś sporo biegałam, prawie codziennie. Zmieniło się to wraz z...
-Auć! - poczułam silne uderzenie o kogoś. - przepraszam bardzo, nie chciałam, trochę się zamyśliłam.  - przede mną stał Kastiel.
-Uważaj, jak biegasz bo poturbujesz jakiegoś pięciolatka.- na jego twarzy widniał, tak dobrze mi znany uśmieszek.
-Ha, ha , ha, zabawny jesteś. - przewróciłam oczami.
-Od kiedy ty biegasz? Gdzie są szpilki? Dzisiaj międzynarodowy dzień różowego? - popatrzył na moje buty i koszulkę.
-Różowy to taki.. Ciepły kolor, wiesz pełen życia. Zresztą po co ci to tłumacze, nie zrozumiesz. - odpowiedziałam mu. - a Ty terroryzujesz starsze panie? Kradniesz dzieciom lizaki? Czy po prostu wyszedłeś na spacer? - zapytałam ze słodkim uśmiechem. On może mi dogryzać, a ja jemu nie? Niedoczekanie.
-Tak spycham staruszki z krawężnika, dobra zabawa, powinnaś spróbować. - zaśmiał się. - tak na poważnie to przyszedłem z psem na spacer. Powinnaś go juz kojarzyć. - faktycznie, miał psa, Demona.
-No to miłego dnia. - próbowałam go ominąć.
-Czekaj, czekaj. Może faktycznie przejdziemy się i pogadamy? - zapytał i przekręcił delikatnie głowę.
-Może innym razem, spieszę się. - wyminęłam go.
-Dzisiaj wieczorem idziemy do klubu, wpadnij! - krzyknął.
-Może tak, może nie. - zaczęłam biec w stronę domu.
    Pani Emeryll przyszykowała śniadanie, zjadłam je w towarzystwie cioci i Michaela, poinformowałam ich o możliwym wyjściu do klubu, ciocia o dziwo przystała na moją propozycje bez pouczającej gadki. Po śniadaniu poszłam pod prysznic, napisałam zaległy esej i zajęłam się czytaniem książki. W międzyczasie zadzwoniła do mnie Rozalia i uzgodniłyśmy, że idziemy do klubu, przyda nam się trochę rozrywki.                  Wieczorem byłam gotowa do wyjścia, czekałam na Michaela, który miał mnie zawieźć na miejsce. Ubrałam wysokie, czarne szpilki, czarne, koronkowe szorty i biała bluzkę, odkrywającą ramiona. Włosy spięłam w wysoki, koński ogon, wykonałam pospiesznie makijaż. O 21 byłam pod klubem, gdzie czekała na mnie Rozalia i Leo. Przywitałam się z nimi, weszliśmy do ogromnego pomieszczenia. Białowłosa szybko zauważyła Lysandra, który razem z innymi siedział w jednym z boxów.
   -Cześć wszystkim. - przywitałam się.
-O, cześć, szybko jesteście. - odpowiedziała mi Viola.
-Bylibyśmy szybciej, gdyby Loraine się nie spóźniła. - zażartował Leo i zaproponował Rozie taniec. Wszyscy patrzyli przez chwile na ich sylwetki znikające pośród tłumu. Dosiadłam się do reszty, siadając obok Kim. Zagaiłam ją rozmową.
-Jak spędziłaś dzisiejszy dzień?
-Może nie wiesz, ale mam młodsze rodzeństwo, zajmowałam się nimi.  - odpowiedziała.
-Na prawdę? Ile mają lat? - nie wiedziałam, że Kim na rodzeństwo.
-Siostra cztery, a brat osiem. Istne diabły. Małe Kastiely.. - zaśmiałyśmy się obie z jej żartu. Przy stole toczyło się wiele rozmów równocześnie.
-O wilku mowa. - szepnęła Kim. Podążyłam za jej wzrokiem i zobaczyłam Kastiela, szedł w naszym kierunku z piwem w ręce.
-Siema ludzie. - powiedział i usiadł koło Lysandra. Zobaczyłam, że w kącie sali stoi Kentin. Postanowiłam do niego podejść. Przedzierałam się przez ludzką masę.
-Cześć, nie wiedziałam, że przyjdziesz. - powiedziałam do niego i cmoknęłam w policzek.
-Tak wyszło. - odpowiedział z uśmiechem. - może piwo? - zaproponował, zgodziłam się i poszliśmy w stronę baru, zamówiliśmy dwa piwa.
-Patrz na tych ludzi. - zaczął. - przyszli tu odreagować stres codziennego dnia, odpocząć od problemów, niektórzy żeby się napić - wskazał na dziewczynę pod ścianą, ledwo stała - inni po to, by poznać kogoś nowego. - pokazał na chłopaka zagadującego młodą dziewczynę. - a jeszcze inni to my. - zakończył swój monolog z uśmiechem.
-Więc po co tu jesteśmy? - zapytałam.
-Jak to po co? Po to żeby pokazać innym, jak dobrze się dogadujemy. - skrzywił się.
-Co jest? - widziałam, że coś go gnębi.
-Nic, pogadamy o tym potem. - odpowiedział i pociągnął spory łyk piwa.
-Nic czy pogadamy o tym potem? To różnica. - podkreśliłam. - możesz mi ufać. - by wzmocnić swoją deklaracje, ścisnęłam jego rękę.
-Pogadamy potem, a teraz chodź. - pociągnął mnie za rękę. Wyszliśmy na parkiet, tańczyliśmy do szybkiej piosenki, która po chwili zmieniła się w coś bardziej zmysłowego. Tańczyliśmy osobno, ale jednak razem, co chwile nasze ciała ocierały się o siebie, jego ręce były tam, gdzie za chwile miały  znaleźć się moje biodra. Dla postronnego obserwatora musieliśmy wyglądać jak para, albo przynajmniej osoby, które tańczyły ze sobą wiele, wiele razy. Prawda była taka, że to nasz pierwszy taniec, nie licząc poprzedniej piosenki. Czułam na karku jego oddech, gdy opierałam się o jego klatkę piersiowa, czułam bicie serca. Po kilku piosenkach poszliśmy usiąść.
Ekipa przy stoliku bacznie nam się przyglądała, usiadłam koło Rozali i szepnęłam:
-Co jest?
-Wszyscy obserwowali ciebie i Kentina, byliście bardzo synchronizowani. - odpowiedziała mi.
-To dziwne, pierwszy raz ze sobą tańczyliśmy. - przyznałam szczerze.
-Nie ważne, który, ważne jak. - podsumowała Rozalia.
   Większość osób piła piwo lub drinki. Rozmowy toczyły się dalej, a ja rozmyślałam nad Kentinem, nagle odezwał się Nataniel, nawet nie zauważyłam, kiedy przyszedł.
-Niezle tańczysz Loraine, ty Ken zreszta też. - uśmiechnął się serdecznie.
-Kiedyś nie tańczyłem, pare lat temu nie zobaczyłbyś mnie w takim miejscu ani nie podejrzewał, że może kiedykolwiek się wybiorę. - Kentin uśmiechał się szeroko.
-Jak to? - zapytał Kastiel. - wyglądasz na mistrza. - mówił to z ironią.
-Byłem okularnikiem, wiecznie i beznadziejnie zakochanym w LOL, to było żałosne, latałem za nią, jak piesek za piłką. I na dodatek miałem jakieś metr pięćdziesiąt. - roześmiał się, a wszyscy patrzyli na niego z niedowierzaniem. Rozalia wygladała, jakby zjadła coś niesmacznego.
-Przeszłość ma najmniejsze znaczenie, ważne co jest teraz. - podniosłam do góry piwo, Kastiel dobił butelką do mojej.
    Po kilku minutach, Kastiel wyciągnął do mnie rękę.
-Idziesz? - patrzył na mnie z wyczekiwaniem. Podałam mu dłoń. Ruszyliśmy na parkiet, piosenka była równie szybka, jak pierwsza, do której tańczyłam z Kenem. O dziwo Kas okazał się równie dobrym tancerzem. Ale jak mogłoby być inaczej? Jak osoba tak pewna siebie mogłaby nie umieć tańczyć? Jeśli czujesz się pewnie we własnym ciele to potrafisz go użyć. Tańczyliśmy przesuwając się w głąb sali, nie widziałam już znajomych, laserowe światła skutecznie utrudniały mi orientacje w terenie. Kastiel pochylił się i szepnął mi do ucha:
-Miałaś racje, te szpilki są świetne, wole cię w tym wydaniu. W trampkach wyglądasz jak krasnalek ogrodowy. - zignorowałam jego komentarz. On jednak kontynuował. - udajesz, że nic się nie wydarzyło. Nie pocałowałem cię tak?
-Tak. To było, jak akt fizycznej przemocy. - próbowałam przekrzyczeć muzykę. - nie traktuje tego, jako pocałunek. Zanim zdążyłam dodać coś jeszcze Kastiel pochylił się i pocałował mnie po raz drugi, tym razem było inaczej. Był bardziej pewny, natarczywy i zachłanny w tym, co robił. Wykorzystał swoją szanse maksymalnie, pozostawiając mnie bez tchu. Pocałunek był dłuższy niż poprzedni, mogłam go odepchnąć, ale tego nie zrobiłam. Mogłam go uderzyć, uciec... Kiedy odsunął  się ode mnie krzyknął:
-Skoro udajesz, że to się  nie stało, to ja ci udowodnię, że było inaczej. - denerwowała mnie jego pewność siebie, nie byłam szarą myszką, ale ja nie  naruszałam niczyjej przestrzeni osobistej. Ze wściekłości ruszyłam w tłum ludzi i zlokalizowałam stolik, przy którym siedzieliśmy. Wszyscy zbierali się już do wyjścia, nie chciałam zostać sama. Napisałam sms'a do Michaela i po kilku minutach był już pod klubem.
    Nie odzywaliśmy się całą drogę w samochodzie, wchodząc do domu poszłam prosto na górę, nie zwróciłam uwagi na ciocie, która pracował w tym czasie na komputerze. Wskoczyłam pod prysznic, na policzkach poczułam gorące łzy. Usiadłam na kafelkach, strumień wody smagał moje plecy, płakałam. Były to łzy wściekłości. Cały czas czułam na sobie jego usta, jego spojrzenie. Nie chcąc dłużej o tym myśleć położyłam się do łóżka. Zasnęłam, zmęczona całym dniem, zuchwałością Kastiela.

2 komentarze:

  1. Jej dopiero zobaczyłam, że są rozdziały :D! A teraz co do nich. LOL to mała cwaniarka tak wykiwać xD Ale zawody to zawody! A co do nowszego rozdziału ma dziewczyna naprawdę ciężki problem. Taki trójkącik miłosny się moim zdaniem ułożył Kastiel> LOL > Kentin xD Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział ^^!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje, zobaczymy czy ten trójkącik sie nie powiększy... Hahaha pozdrawiam ❤️❤️❤️❤️

      Usuń