czwartek, 1 grudnia 2016

Rozdział 63

            Nie obyło się bez panicznego biegania po domu, pod presją czasu. Cieszyłam się, że udało mi się dzień wcześniej naszykować ubrania na lot, w przeciwnym razie mogłabym nie zdążyć, mając do wyboru dobry wygląd lub spóźnienie wybrałabym to drugie.
-Gotowa? - krzyknął Michael z dołu.
-Idę! - odkrzyknęłam, zabierając ze sobą torebkę i telefon leżący na toaletce. Pospiesznie zbiegłam po schodach.
-Loraine, muffinki. - zatrzymała mnie Pani Emeryll wręczając plastikowe pudełko.
-Dziękuje. - przytuliłam ją szybko i poszłam w stronę garażu, gdzie napotkałam kręcącego głową Michaela.
-Jeśli bedą korki na pewno nie zdążymy. - zganił mnie.
-Nie panikuj, spakowałeś moją walizkę i snowboard? - zapytałam go wsiadając do samochodu i zapinając pas.
-Tak, co również zaoszczędziło nam czasu. - spojrzał na mnie z wyrzutem.
-No to luzik. - wzruszyłam ramionami.
-Co to za strój, gdzie szpilki? - zlustrował mnie wzorkiem. Miałam na sobie czarne legginsy, białe trampki, białą koszulkę z logo i rozpiętą, czarną bluzę. W ręce trzymałam jeszcze kurtkę.
-W walizce. - uśmiechnęłam się słodko.
-Trampki na śnieg. Gratuluje. - powiedział z ironią.
-No tak. - mruknęłam, będę wygladała, jak kretyn.
       Podjechaliśmy pod lotnisko, niedaleko zobaczyłam samochód mamy Armina i Alexego, ale już odjeżdżał, co oznaczało, że bliźniacy są już w środku. Pospiesznie wyciągnęliśmy moją walizkę i deskę, Michael pomógł mi i odprowadził do punktu zbiórki.
-LOL, jesteś! - krzyknęła Rozalia.
-Jasne, że tak. - mrugnęłam do niej.
-Walizki mamy oddać do jakiegoś punktu bagażowego, obowiązuje jakaś inna procedura niż w normalnych lotach. - przewróciła oczami Roza.
-Oddam je tam. - powiedział Michael. Po chwili wrócił do nas. - muszę już jechać, poradzisz sobie. - zwrócił się do mnie. - tak w ogóle, nie przywitałem się, witaj Rozalio. - oczarował ją pięknym uśmiechem.
-Cześć. - odpowiedziała krótko, wpatrując się w niego.
-Jasne, na razie. - stanęłam na palcach by cmoknąć go w policzek. - dzięki za pomoc.
-Baw się dobrze i uważaj na siebie. Odbiorę Cię. - krzyknął na odchodne. Oczy wszystkich dziewczyn były zwrócone w jego stronę, części z nich mogłabym kupić śliniaki.
-Jest boski. - podsumowała Rozalia.
-Ooo tak. - powiedziałam i zaczęłyśmy się śmiać.
         Wchodząc na pokład samolotu, przywitały nas dwie urocze stewerdessy, kazano zająć miejsca. Usiadłam z Rozalią, za nami usadowili się bliźniacy, przed nami Nataniel i Melania, co nie wzbudziło wśród nas entuzjazmu. Lysander i Kentin siedzieli kilka rzędów dalej, prawie na początku samolotu. Przez chwile ich obserwowałam, Lysander musiał poczuć, że ktoś na niego patrzy, gdy się obrócił wymieniliśmy uśmiechy.
-Uwaga! - rozbrzmiał głos dyrekcji. - To nie jest okazja do dzikich eskapad, macie przestrzegać regulaminu, stosować się do poleceń, póki mam was w zamkniętej przestrzeni, jakoś to będzie, a potem najwyżej przywiąże każdego sznurkiem i będziemy wszędzie chodzić grupowo. - zażartowała. - teraz, na poważnie, zróbcie tak, bym nie żałowała zabrania was gdziekolwiek. - zakończyła przemowę, na miejsce jej głosu, rozbrzmiał głos stewerdessy i rozpoczęło się przygotowanie do lotu.
        Po godzinie lotu miałam serdecznie dość Armina grającego na cholernej konsoli, Alexego oglądającego najnowsze czasopisma i Rozalii próbującej przekonać go, że w kanarkowo żółtych sweterkach też chodzą ludzie. Podniosłam się i ruszyłam w stronę Lysandra, miejsce obok niego było wolne; Kentin musiał gdzieś pójść, więc wślizgnęłam się na fotel.
-Jak mija lot? - zapytałam cicho, siedział wyprostowany z głową opartą o zagłówek, miał zamknięte oczy, więc początkowo bałam się, że śpi.
-Nienawidzę latać. - szepnął. Och, biedy Lys..
-Też kiedyś nie lubiłam. Wiesz, co mi pomogło? - chciałam mu jakoś pomóc.
-Hm? - mruknął.
-Granie w kółko i krzyżyk lub karty.
-Masz karty? - uniósł brew.
-Nie, ale mam kartkę i długopisy. Zaraz wracam. - szybko udałam się do torebki, w której miałam potrzebne rzeczy i wróciłam na miejsce przy boku Lysa.
-Kółko czy krzyżyk? - zapytałam.
-Kółko. - odparł. Szybko narysowałam plansze i zaczęliśmy grę.
       Graliśmy tak aż do końca lotu, pokonałam Lysandra, co wywołało wiele śmiechu.
-Skopałam Ci tyłek w kółko i krzyżyk. - powiedziałam triumfalnie, gdy wysiadaliśmy z samolotu.
-Dałem Ci wygrać. - droczył się ze mną.
-Jasne, jasne. - mrugnęłam do niego.
       Droga do hotelu zabrała około godziny jazdy autokarem, spędziłam ją na uroczych plotkach z Rozalią. Hotel był przepiękny; ogromny, brukowany podjazd, piękna, bogato zdobiona fontanna w centralnym punkcie podjazdu... Sam hotele wykonany był w większości z drewna, jak na kurort narciarski przystało. Zameldowaliśmy się i udaliśmy do pokoi, na szczęście Rozalia dzielnie walczyła o ,,dwójkę", gdyby nie jej przepychanki i zapewnienia o głośnym chrapaniu, Melania i Kim nigdy nie oddałyby tego pokoju dobrowolnie. W pokoju było jasno i przytulnie, łazienka miała ogromny prysznic, który zapewniał rozluźnienie mięśni po zjeżdżaniu ze stoku.
-O której mamy być gotowi? - zapytała Rozalia, wyrzucając rzeczy ze swojej walizki w poszukiwaniu gumki do włosów.
-O czternastej. Spotykamy się na dole, gdzie dostaniemy karnety i możemy wyruszać, zamierzam pokonać Armina i Alexego na stoku. - pochwaliłam się swoimi planami.
-Myślisz, że dyrektorka będzie jeździć?
-Jasne, tak mówiła.
-Super, ogarnę w tym czasie alkohol, a potem do was dołączę. Może się uda  i nie zauważy mojego braku. - powiedziała Rozalia.
-Zbajeruj barmana i kup coś z barku. - doradziłam, przerwał mi dźwięk sms'a, był od Lysandra: Dziękuje za pomoc, to był miły lot. Może wieczorem wybierzemy się na termy?
Moje serce zaczęło bić szybciej, ja i Lysander na termach? To musi być coś specjalnego... nie mogłam się doczekać wieczoru...

5 komentarzy:

  1. Mam nadzieję że to będzie już ten moment kiedy Lysander zrozumie że nie ma co się kryć i odtrącać miłości :D
    Loraine tak łatwo nie odpuści XD
    Choć jeżeli nic się tam nie wydarzy to na jej miejscu bym zrobiła małe "odwiedziny" do jego pokoju :3
    Życzę weny i chęci do pisania :*
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz mistrza w przewidywaniu! Zaraz powinien pojawić się rozdział, jak tylko uda mi się go poprawić, bo pisałam na szybko , więc są błędy, ale zaraz postaram się go wrzucić ❤️

      Usuń
    2. To chyba powinna zostać wróżką :D
      Umiem przewidywać przebieg akcji na twoim blogu :)

      Usuń
  2. AAAAAA jest Lysiek w końcu! Mam nadzieję, że to wyjście nie będzie tylko takim przyjacielskim hihi.. Pozdrawiam i czekam na rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obiecuje, że nie będzie typowo przyjacielskie ❤️❤️❤️

      Usuń